Na początek rozwiewam
wątpliwości dotyczące tytułu – to przecież cytat z niemal kultowego w swoim
czasie filmu.
Ktoś pamięta, z jakiego?
Cieszę się okrutnie z nawiązania czegoś w formie dialogu – Bezdomna
Wioletta zapytała o co właściwie chodzi z tym szyciem wspak. Do tej pory było
tak, że ja sobie pisałam, wszyscy potakiwali – i na tym koniec ;-) A Wioletta
zapytała. Hura! Zapytała! Czegoś ode mnie chcą, a nie tylko popatrzą, podziękują
i pójdą w inne strony /ależ to powiedzenie nabrało innego sensu w dobie stron
internetowych! /
Ja też tak mam nieraz,
Wioletto. Popatrzę, przyjmę do wiadomości i zastanawiam się, o co właściwie
chodzi. Szczególnie jeśli chodzi o opisy szycia. Nigdy nie czytam opisów Burdy
przed rozpoczęciem szycia, bo i tak nie wiem, o co tam biega, bo wyobraźni mi
nie starcza i po chwili czytania o przekładaniu, odwracaniu i przeciąganiu
macham ręką ze zrezygnowaniem. Okaże się „w praniu”, czyli w ferworze walki,
kiedy już będę na konkretnym etapie mając rzecz w ręku.
Zatem, Wioletto, jeśli
będziesz kiedyś szyła zakładki – na dowolnym materiale, albo zaszewki w
materiale przejrzystym i cienkim – ta metoda może ci się przydać.
Wzięłam kawałek starego
prześcieradła, które miałam pod ręką i uszyłam na nim dwie zakładki. Coś
podobnego będę miała na plecach w bluzce zakładanej przez głowę – element
dekoracyjny , a jednocześnie dodający niezbędnego luzu i objętości tam, gdzie
trzeba. Nici – które miałam w maszynie, nawet nie troszczyłam się o regulację
ich naprężenia ;-) Co widać ;-)
Ta zakładka została uszyta
metodą wspakową. Nitka jakby nigdzie się nie zaczyna ani nie kończy – tj. nie
ma nigdzie jej wiszącej czy wystającej końcówki, nic nie przeciągałam na lewą
stronę. Żywcem jak spod maszyny wyszło.
To druga strona tego samego
szwu. Po drugiej stronie zakładki.
A to druga zakładka, uszyta
i zakończona tradycyjnie – ryglowaniem. Koniec nitki nie docięty, ale nawet i
po docięciu będzie widoczny. Po drugiej stronie wisi drugi koniec nitki ;-)
Mogłabym co prawda nie
ryglować, przeciągnąć igłą obie nitki na lewą stronę materiału i zawiązać
supełek, żeby te nitki zabezpieczyć przed rozłażeniem się, a szew przed pruciem,
ale skoro wypatrzyłam metodę wspakową – no to przecież oczywiste, że mnie
kusiło, żeby wypróbować ;-)
Aha – wbrew tytułowi wątku
wcale nie twierdzę, że postanowiłam
tylko raz się ugiąć się i spreparować wpis na temat zadany przez kogoś z
was ;-) Wcale nie ;-)
No właśnie, ja też się zastanawiałam , o co chodzi z tym szyciem wspak, w poprzednim poście nie było widać szwu na zdjęciach - teraz już rozumiem! Nikt się nie zapytał, bo może odwagi nie miał ;D
OdpowiedzUsuńZa dobrze był dobrany kolor nitki do koloru materiału i dlatego efekt się gubił ;-)
UsuńKurcze , nie mogę dodać komentarza jako Czasem trzeba z podlinkowana stroną - nie ma takiej opcji do wyboru - ciekawe dlaczego...
OdpowiedzUsuńNie mam zielonego pojęcia... Na pewno nie ustawiałam żadnej blokady ani niczego takiego...
UsuńTo ja też zapytam, ale tak z księżyca:
OdpowiedzUsuńmam dylemat
która maszyna do szycia lepsza - janome TXL 607 czy elna 660 ex?
czy może jeszcze inna z podobnej półki?
Pytam, bo widzę, że tu doświadczenie mają :)
może ktoś coś podpowie, proszę ...
Aneta
Powiem tak - nie mam żadnych doświadczeń ani z Elną, ani z Janome. Porównywanie maszyn z podobnego zakresu jest naprawdę trudne, bo w miarę uczciwa odpowiedź mógłby dać tylko ten, kto dłuższy czas pracował na każdej z nich. A nie znam osoby, która miałaby je obie ;-) Poza tym - tak czy siak to mogły by być tylko subiektywne oceny tej jednej osoby, której przecież może przeszkadzać coś, co komu innemu wręcz bardziej odpowiadałoby.
UsuńW pewnym momencie zdecydowałam się na kupno skomputeryzowanej maszyny do szycia i zaczęłam poszukiwania. No i tak szukając maszyny o możliwie największym "wypasie" za możliwie ludzką cenę trafiłam na Singera 9960. Wypas chyba maksymalny, a cena - chyba najniższa ze wszystkich maszyn znanych marek.
Miałam okazję chwilę poszyć na najdroższym typie Janome - i na przykład drażniło mnie bardzo powolne zaczynanie szycia, dużo wolniejsze niż to, do jakiego się przyzwyczaiłam w Singerze. Bolała mnie stopa od nieskutecznego "ciśnięcia" pedała. Ale gdybym nie miała nawyków z Singera - może by mi to nie przeszkadzało... A może jednak tak... Nie wiem... Wiem za to, że moja jest prawie połowę tańsza ;-)
Ania
Dziękuję za odpowiedź. Ciągle się rozglądam - popatrzę też na Singera; mam sentyment do tej marki - jako dziewczynka chodziłam do babci uczyć się na Singerze, takim co to teraz może spokojnie w muzeum stać (albo w knajpkach robią z niego stylowe stoliki). Fajne to były czasy :)
UsuńAneta
a ja próbowałam tego szwu z dolną nitką i nic z tego nie wyszło - nitka albo źle naprężona albo nie wiem, rwałą się albo i plątała na zmianę:)
OdpowiedzUsuńNo i tak właśnie wychodziło mi na początku. Najpierw próbowałam Singerem z chwytaczem rotacyjnym i ukrytą "wajchą" podciągającą nitkę górną w trakcie szycia. Nie szło wcale. Przesiadłam się na Sliver Cresta - po chwili dotarło do mnie, że powinnam igłę nawlec od tyłu. Tak zrobiłam, nawlokłam górę - też od końca, naprężyłam nitkę - poszło! Na Singerze - dalej nie. Już myślałam, że może typ chwytacza ma jakieś znaczenie... Ale uświadomiłam sobie, że przeprowadzając nitkę górą nie mam nad nią kontroli takiej, jak w Sylwku, właśnie przez tą ukrytą wajchę. Nie byłam w stanie sprawdzić, czy nitka tkwi tam, gdzie powinna. Dlatego wyciągnęłam długi kawał nitki, nakręciłam na szpulkę, założyłam szpuleczkę na trzpień, podniosłam stopkę i założyłam nitkę tak, jakbym zakładała ją normalnie, zaczynając od szpulki. Tyle, że reszta nitki była uwięziona w bębenku ;-)Naciągnęłam, wskoczyło, gdzie trzeba - i udało się! A naprawdę myślałam, że się nie uda...
UsuńCzytam i nadal nie wiem tak do końca, o co chodzi- zupełnie jak z opisami z Burdy, ale wygląda to tak ciekawie, że jak będę coś szyła, to wrócę i wypróbuję. :)
OdpowiedzUsuńNie jest to "cytat z niemal kultowego serialu", lecz "niemal cytat z kultowego serialu"- Leszek powiedział bowiem "na żądanie raz można". Koniec cytatu:)
Aaaa, masz rację! "Żądanie" , a nie "życzenie"!
UsuńA ja chciałam podziękować za pożywkę intelektualną! Bo uwielbiam, jak mi ktoś podetknie pod nos ciekawy sposób szycia, a z tym szwem to jest bomba! Do cieniutkich, przezroczystych materiałów będzie na pewno rewelacyjnym sposobem. Sprawdziłam, działa, ale od razu nawlekałam wyciągniętą nitką od góry (też Singer i też nie do końca jest łatwy dostęp do pewnych miejsc, gdzie przechodzi nitka :))).
OdpowiedzUsuńDla mnie to też było prawdziwe odkrycie! Coś w rodzaju - niekoniecznie niezbędne, ale satysfakcjonujące!
Usuń