Obserwatorzy

piątek, 16 listopada 2012

Płaszcz zimowy – czyli im dalej w płaszcz, tym wiecej zdjęć...




Chłodno się zrobiło, chodzić nie ma w czym… To znaczy – ma, ale jakoś tak się stało, że w szafie same kurtki. A kurtka nie zawsze pasuje… Nie ma co, trzeba uszyć płaszcz.

Miałam w zapasie resztki /ha ha, resztki!/ ciepłego wełnianego flauszu w prążki. Resztek okazało się na tyle dużo, że skroił się z nich płaszcz do kolan ;-) Co prawda – krojąc kołnierzyk i stójkę skapitulowałam i jedną warstwę musiałam skroić z dwóch części, ale to żaden problem. Nie wiem, z czego się bardziej cieszę – z nowego płaszcza, czy ze znaczącego ubytku w zapasach materiałów ;-)

Na warsztat znów wzięłam Knipmode – z listopada 2011 – i płaszcz  „wielowariantowy”.



W sumie – pokombinowałam go jeszcze inaczej – z pierwszego od góry usunęłam wszelkie falbanki /to za bardzo trąci ubiegłym sezonem ;-)/ i dodałam pasek z trzeciego.

Przody podprasowałam sztywnikiem, dodałam go też wokół główki rękawa na rękawach właśnie i na formach tyłu.

W pionowych szwach płaszcza ukryte są kieszenie zapinane na zamki. Zdecydowałam się na zamki kryte, bo chcę, żeby były jak najmniej widoczne.



Zszyłam szwy  poniżej i powyżej wlotów kieszeni, nie doszywając ich jednak do samych punktów wyznaczających je. Wygoda szycia przede wszystkim.  Brakujące 2-3 centymetry szwu doszyję sobie po wszyciu zamka.



Dla własnej wygody użyłam zamków dłuższych niż otwory wlotów kieszeni. Będzie je łatwiej wszywać. Po obu końcach zamka będę miała po ok. 2 cm zapasu – nie będę zmuszona szyć tuż przy zakończeniach. Przypięłam zamek z jednej strony do wlotu kieszeni, a patkę wystającą z drugiej strony przypięłam sobie odsuwając ją na bok z pola szycia.



Użyłam stopki do zamków krytych. Widać, jak taśma z ząbkami zamka wsunięta jest w rowek stopki.

Gdybym przyszywała zamek do cieńszego materiału – podważyłabym tą taśmę odkręcając ją do góry – żeby maszyna szyła jeszcze milimetr bliżej taśmy, ale w przypadku tak grubego materiału to naprawdę nieistotne…



Zapięłam zamek i przypięłam jego taśmę do patki po drugiej stronie wlotu kieszeni.



Druga strona zamka – i taśma zamka wsunięta w drugi rowek stopki.



Doszywam brakujące fragmenty szwu łączącego części przodów powyżej i poniżej wlotów kieszeni.

To jest stopka przeznaczona w zasadzie do wszywania zwykłych zamków, ale świetnie się sprawdza jako stopka do szycia w „trudnych” miejscach – tam, gdzie zwykła stopka po prostu jechałaby przekrzywiona albo wręcz nie mieściłaby się. Skorzystałam też z funkcji pozycjonowania igły, o której to funkcji pisałam w poście o spodniach.



I zamek wszyty. Zabezpieczony rygielkami po obu jego końcach.



Czas na worki kieszeni. Skroiłam je z czegoś w rodzaju atłasu – z jednej strony śliskiego jak podszewka, z drugiej – matowego i niemal „flanelowatego”. W takim przypadku trzeba pamiętać, żeby worek kieszeni ułożyć śliską stroną do materiału wierzchniego – oba materiały nie będą się zaczepiały i haczyły, a kieszeń nie będzie się podwijała i nie trzeba będzie jej poprawiać po każdym wyjęciu z niej ręki.

Jeden worek przyszyłam do jednej strony wlotu kieszeni, przeszywając patkę razem z taśmą zamka. Drugi szew po wierzchu będzie trzymał worek kieszeni na miejscu i nie będzie się on wkręcał w zamek przy rozpinaniu.



Drugą część worka kieszeni skroiłam dodając ok. 1,5 cm przy wlocie. W tym przypadku autorzy wykrojów postąpili dokładnie odwrotnie do autorów wykroju, z którego korzystałam szyjąc kremową kurtkę. Tam zapas ten był już dodany do wykroju i krojąc drugą część worka kieszeni musiałam go odciąć.

Po przyszyciu worka kieszeni do taśmy zamka z drugiej strony – zszyłam razem obie części.



Teraz mogę już włożyć chusteczkę do kieszeni. Kieszonki raczej, bo nie jest duża – ale to wynika akurat z odległości do krawędzi zapięcia…

Tym razem szyjąc płaszcz postanowiłam trzymać się zasady – najpierw wykańczamy dekolt, potem bierzemy się za rękawy. A zasada ta jest niegłupia. Często bardzo nas interesuje ogólny obrys sylwetki, to, jak będziemy w gotowej rzeczy wyglądać. A tymczasem – wszyte rękawy stanowią jednak spore obciążenie dla niewykończonego dekoltu, który ma zawsze skłonności do rozciągania się i deformacji podczas przymiarek. A to jest potem bardzo trudne do poprawienia… O ile w ogóle możliwe w niektórych przypadkach… Poza tym – mniej będzie do wywracania i wywijania w trakcie pracy nad kołnierzykiem na stójce. A biorąc pod uwagę, że mój płaszcz jest odcinany w pasie, a doszycie dołów zostawię sobie na sam koniec – będzie mi się całkiem lekko pracowało ;-)



Początek szycia kołnierzyka całkiem podobny, jak w przypadku kremowej kurtki. Zewnętrzne krawędzie jednej części skroiłam szersze, za to zszyłam je z jednakowymi dodatkami na szwy. Powstał zapas na dole kołnierza.

Aha – sztywnik naprasowałam na część wewnętrzną – tę, która będzie stanowiła podporę.



Spinam ze sobą obie krawędzie dołu tak, by zlikwidować różnicę w zapasie – podsuwając nadmiar materiału w kierunku szwu górnego i tworząc fałdę. Oczywiście, nie jestem tego w stanie zrobić na całej krawędzi, bo brzegi kołnierza już są zszyte. W zasadzie dolną krawędź można na tym etapie przeszyć. Ja jednak zostawiłam ją spiętą.




 Przypinam teraz kołnierz prawą do prawej do jednej części stójki. Do spodniej części, podprasowanej sztywnikiem.



I – znów prawą do prawej – przypinam drugą część stójki. Zszywam wszystko razem jednym szwem.



Pionowe szwy stójki zszywam ma końcu. Mogę sobie na to pozwolić, bo w moim płaszczu krawędź kołnierza jest w jednej linii z krawędzią stójki. Stójka nie jest zapinana. I znów w ruch poszły stopka do zamków i pozycjonowanie igły.

Wykrój płaszcza nie przewidywał osobno krojonego obłożenia na karku. Ja jednak postanowiłam to dodać, bo płaszcz ocieplę pikowaną podszewką i nie chcę mieć na karku grubych zwałów szwów. Z tego też powodu stójkę przyszyję nie jednym szwem, a obie jej warstwy osobno.



Obłożenie tyłu skroiłam wg formy tyłu, dopasowując jego szerokość do szerokości obłożenia przodu. Jak w sukience na specjalną okazję. Na obłożenie naprasowałam od lewej strony sztywnik. Przyszywam krojone oddzielnie obłożenia przodu do krawędzi zapięcia, zszywam szwy ramion na obłożeniach.




Przyszywam zewnętrzną część stójki do wierzchniej części płaszcza. Porównując długość nasady stójki do długości krawędzi wierzchu płaszcza przy szyi wydaje się, że tego wierzchu jest za mało, że stójka jest dłuższa…



/Przepraszam za jakość zdjęcia. Jakoś jej nie zauważyłam w okienku aparatu…/

Natomiast po ułożeniu obu fragmentów w sposób, w jaki będą się układały na ciele /wokół szyi/ okazuje się, że ten nadmiar gdzieś zniknął… To wynika z grubości materiału. Wewnętrzny obrys krawędzi jest sporo mniejszy od zewnętrznego. To jest przykładem na to, że szycie ma sobie coś z rzeźbiarstwa i niektóre z czynności trzeba po prostu wykonać w ręku, a nie płasko rozkładając elementy na stole i próbując je ujarzmić…



Teraz przyszyję obłożenie przodu do części wierzchniej przodu, przy kołnierzyku, nie doszywając go do samego kołnierzyka. Znów – z powodu grubości materiału.



Powstały róg przytnę blisko szwów.



Przyszywam wewnętrzną część stójki do obłożeń.

Maszyny różnie sobie radzą ze zszywaniem grubych materiałów. Najczęściej mimo fastrygowania czy spinania szpilkami jedna część przesuwa się w stosunku do drugiej. Pomaga prowadzenie materiału w taki właśnie sposób – podając go łukiem z góry przed stopką.



I tak to wygląda po zszyciu. Pośrodku widać dodatki na szwy stójki i kołnierzyka zszyte razem, u góry i u dołu – części stójki przyszyte osobno do wierzchu płaszcza i obłożeń.



Gdybym chciała wszyć stójkę do płaszcza jednym szwem – miałabym do pokonania tyle warstw materiału . I tak gruby wałek dodatków na szwy…



Tymczasem – nacinam dodatek na szwy na obłożeniu i odpowiadający mu dodatek na wierzchniej części płaszcza – i rozprasowuję szwy nasadowe stójki na płask, skierowując dodatki w przeciwne strony. Najbardziej skrajne dodatki na szwy skierowane są teraz na zewnątrz od stójki, leżą odpowiednio na wierzchu płaszcza i na obłożeniach.



I do zszycia mam właśnie te dodatki – jak najbliżej szwów nasadowych stójki. Aż tak udało mi się dzięki temu zmniejszyć grubość tego szwu…



Gotowy kołnierz /szwy ramion płaszcza są wg projektu przesunięte do przodu/.

Teraz zajmę się rękawami. Składającymi się z dwóch części. Po zszyciu szwu łączącego wyglądają tak:



Widać, że nie mogę tak po prostu podwinąć rękawa, bo poszerza się on do góry i brakuje szerokości na dolnej krawędzi…



Wszywam go więc do pachy, decyduję na tym etapie, czy chcę wszyć poduszki, czy nie /a chcę – małe, ale chcę/, wpinam poduszki i dopiero teraz ustalam sobie długość rękawa – plus 4 cm na podłożenie. Przez całą szerokość podłożenia przeszywam oba szwy „popuszczając” maksymalnie dodatek na szwy – żeby przedłużyć obwód krawędzi rękawa, żeby można go było następnie wygodnie i bez fałd podszyć.



Jak widać – udało się.



Do główki rękawa wszywam pasek ociepliny – wypełni ona główkę i zapobiegnie „zapadnięciu się” rękawa poniżej szwu nasadowego. Powinien być wszyty tak, żeby  razem z dodatkami na szwy utworzyć „schodki”.



Mocuję poduszki.

Pozszywałam wszystkie części płaszcza w całość, tzn. do uszytej wcześniej góry /do talii/ dołączyłam zszyty osobno dół. Pozszywałam części z ocieplanej podszewki.



Podszewkę doszyłam do obłożeń płaszcza.

Wzdłuż krawędzi podłożenia rękawów przyprasowałam sztywnik.  Pora zająć się  wyznaczeniem długości rękawa z podszewki i przyszyciem go do podłożenia. Spięłam obie warstwy rękawa na szczycie główki i na dole rękawa.



Różowa szpilka – to krawędź podłożenia… Seledynowa – linia szwu łączącego obie części.



Widok od środka – szpilka w głębi to seledynowa – czyli linia szwu. Trzeba dodać zapas na szew i ok. 1 – 1,5 cm zapasu na luz. Szpilka różowa wyznacza teraz linię dolną podszewki.



Muszę teraz wywrócić obie części i dostać się do rękawa od lewej strony, wsuwając rękę wzdłuż szwu bocznego, między podszewkę i wierzch płaszcza. Żeby mi się przy tym rękawy nie przekręciły względem siebie – spinam odpowiadające sobie szwy podszewki i wierzchu.



Po wywróceniu całości przepinam szpilkę i wsuwam rękaw z wierzchniego materiału do rękawa z podszewki. Zszywam szwem dookoła, a podłożenie mocuję do wierzchu luźnym, szerokim ściegiem krzyżykowym.

Od lewej strony mocuję luźnymi ściegami rękaw podszewki z rękawem wierzchnim w okolicy pachy oraz szczytu ramienia, zszywając dodatki na szwy.

Teraz dół płaszcza – przypinam dolną krawędź na szerokość podłożenia i zaprasowuję.



Szpilki przypięłam inaczej, niż do szycia – i uważam, żeby nie najechać na nie żelazkiem. Mogą zostać odciśnięte ślady na tkaninie, już nie do naprawienia…

Przyprasowałam pasek ze sztywnika do wierzchu,  wzdłuż krawędzi podłożenia.



A teraz muszę trochę skrócić podszewkę. Do tej pory była długości wierzchu płaszcza, nie chcę jednak, żeby spod niego wystawała… Składam ją na pół i ścinam – na środku tyłu jakieś 2,5 cm, schodząc do zgubienia przy odłożeniach przodu.



Przyszywanie jej do dolnej krawędzi wygląda właściwie tak samo, jak w przypadku kremowej kurtki, ale nieco inaczej podcinam róg na dole – stopniując go, gdyż materiał jest gruby.

Krawędź podłożenia mocuję do wierzchu tak, jak w rękawach – luźnymi i długimi ściegami ręcznymi…

Podszewka, której użyłam, jest ocieplona w zasadzie symbolicznie – toteż mogłam sobie pozwolić na zszycie jej z wierzchem. Gdyby jednak była gruba – to lepiej byłoby podłożyć tylko wierzch płaszcza, a podszewkę  skrócić, podłożyć i przymocować luźnymi rygielkami do pionowych szwów dołu płaszcza – żeby nie uciekała za wysoko i nie odsłaniała lewej strony wierzchu.

Coraz więcej zdjęć mi się „cyka” z każdym następnym postem… Czyżbym zmierzała do czegoś w rodzaju komiksu?

Przydałyby się zdjęcia gotowego płaszcza ;-) Pojawią się, gdy tylko zorganizuję sesyjkę ;-)













22 komentarze:

  1. Bogowie, jakie Ty mądre rzeczy pokazujesz!!! może nawet przy Tobie nauczę się szyć::D. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy komentarz? Już? W szoku jestem :-) I dziękuję za dobre słowa!

      Usuń
    2. W szoku to ja jestem. Z powodu obszernosci posta, zdjec, tlumaczenia! Ile godzin to zajeło? Nie szycie, tylko pisanie posta?

      Usuń
    3. No właśnie... Zdjęcia... Każde co najmniej dwa razy pstryknięte, potem siedzę i wybieram, zapisuję długaśną listę numerków, przerzucam tam i z powrotem... A ich wklejanie do bloga to /dla mnie/ najgorsza część roboty... Nudne czekanie i klikanie...

      Usuń
  2. Ojej... będę musiała usiąść do tego gdy będę trochę bardziej przytomna. Normalnie oskar Ci się należy za ten tutorial, na pewno wielu osobom się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, więcej czasu zajęło mi zbieranie się do napisania postu, niż samo szycie ;-)

      Zobaczymy, czy ktoś się pochwali, że skorzystał ;-)

      Dziękuję!

      Usuń
  3. Dziękuje za świetną instrukcje. Przyda się. Zwłaszcza, że sama chcę uszyć płaszcz.Z abrać się za niego nie mogę, ale przy takiej ściądze to może się w końcu odważę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dziękuję,i to bardzo, bardzo, może uda mi się wszyć kieszeń w końcu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super post, bardzo dokładny tutorial, fajne zdjęcia, jestem pod wrażeniem...

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Bardzo brakowało mi takiego łopatologicznego instruktażu, zwłaszcza rękawów i dołu płaszcza. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  7. dzieńdobry jak uporam się z kompem napiszę więcej

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam. Mam nadzieję zastać z wami i p.Czeremchą na długo Przynajmniej tak długo jak żyję - chociaż aż tyle to niemożliwe- Jestem już na emeryturze i nareszcie mogę zająć się tym co mi w duszy gra. Szyłam sporadycznie (bo praca była) odkąd pomiętam ale przynajmniej od 1968r. Korzystałam wtedy jeszcze z niemieckojęzycznej wersji Burdy i zawsze był ten sam problem. Kłopoty z wszywaniem rękawów a włściwie z efektem tej czynności. Mimo starannie wykonanego wykroju - ostatnio nawet pokusiłam się o zrobienie wykroju bluzki koszulowej samodzielnie na własne wymiary - i mimo kręcenia rękawem do przodu do tyłu efekt nijaki Albo miałam karykaturę rękawa a jak go wszyłam zgodnie ze sztuką to pojawiały się głównie z przodu rękawa skośne fałdy od ramienia w dół. Nie umiem sobie z tym poradzić.NIe chę zdecydowanie tak dalej . Jeżeli Można p. Czeremcho Proszę o rade co ja takiego źle robiłam i robię że rękaw jest paskudny - zaznaczam tylko że w teorii jestem dobra co ja się naczytałam Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam serdecznie! Rękawy... Zawsze najwięcej z nimi kłopotu... Proponowałabym rozprucie szwa rękawa w miejscu, gdzie źle się układa i spinanie go na sylwetce, poprawiając tylko osadzenie główki rękawa, nie zmieniając głębokości wszycia rękawa w pachę. Najczęściej poprawiamy źle leżące rękawy przesuwając cały szew a to w jedną, a to w drugą stronę - i przy tym zmieniamy całą głębokość i kształt pachy - i od strony rękawa, i od strony tułowia. A tymczasem trzeba by było popracować tylko nad rękawem. Takie podłużne fałdy mogą świadczyć o konieczności wpuszczenia główki rękawa głębiej w szew. Tak mi się wydaje ;-) Proszę znów się odezwać - czy to coś zmieniło...

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję Aniu, czy wpuścic głębiej w szew oznacza zrobić główkę bardzie płaską, czy też wszyć głębiej rękaw na ramieniu oczywiście zgodnie ze sztuką uwzględniając wszystkie znaki Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główka rękawa stanie się wyższa ;-)Proszę spróbować wszyć rękaw głębiej mniej więcej od połowy wysokości rękawa w dół - w najgłębiej w okolicy szwu.

      Usuń
    2. Witam chyba coś pokręciłam bo już nie jestem naparstek tylko fastryga Kowalska, za rady bardzo dziękuje O rezultatach powiadomię Dzięki

      Usuń
    3. Fastryga Kowalska - też ładnie ;-)

      Usuń
  11. Podziwiam Twoje umiejętności :-) Ja dopiero rozglądam się za kupnem maszyny (już od kilku miesięcy), ale z finansami krucho. Może teraz uda mi się w lidlu kupić, byłabym przeszczęśliwa i będę zaczynać od zupełnych podstaw :-) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kup i próbuj szyć... :-) Przygotuj tylko w sobie ogromne pokłady cierpliwości i pokory /wobec szycia oczywiście/ - a na pewno szycie cię wessie! :-)

      Usuń
  12. Witaj Czeremcho! Szyję już sobie jakiś czas, a w najbliższym czasie chciałabym się właśnie o płaszcz pokusić. Taki zimowy. Może nie na siarczyste mrozy, ale na mrozy. I tu pojawia się problem. Jaki materiał wierzchni wybrać - flausz wełniany czy wełnę parzoną? Bo że wełnę chcę to wiem na pewno. Kolejna rzecz - podszewka. Obawiam się, że dla zmarzlucha takiego jak ja pikówka sama nie wystarczy, trzeba by wszyć jakąś ocieplinę. Pytanie tylko, jaką? A pytanie zasadnicze, czy domowa maszyna poradzi sobie z tyloma warstwami materiału... Czeremcho, pomóż, proszę...
    Monika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko - z Twojego pytania zrobiłam nowy post ;-) I w nim odpowiedziałam na Twoje pytania ;-)

      Ania

      Usuń