Wiosna
przyszła do spółki z latem i zewsząd słychać przerażone głosy:
Nie mam się w co ubrać!... Pod moimi oknami też...
Wywlokłam
zatem z jednego z pudeł materiał zakupiony dawno temu na
wiosenno-letnią spódnicę i zabrałam się do dzieła.
Spódnica
z Knipmode 01/2012, model 11
Odpuściłam
sobie dekoracje na karczku – bo i tak nie będę nosić bluzek do
środka, a w takim układnie dodatkowe pogrubienie pod bluzką
niespecjalnie by mi się przysłużyło.
Chwilę
zastanawiałam się – dodawać podszewkę czy nie – i
zdecydowałam, że jednak tak. Materiał to bawełna z elastanem,
średniej grubości – czyli ubiorę ją raczej nie w dni o
ekstremalnie wysokich temperaturach, a gdyby jesienią czy wiosną
założyć rajstopy – to podszewka może być wręcz konieczna. Nie
lubię ryzykować stresu podchodzenia spódnicy do góry, wciskania
się między nogi i innych takich przygód z elektrycznością ;-)
Widzę,
że znów zrobiły mi się miliony zdjęć, a zatem – żeby czasu
nie marnować...
Spódnica
skrojona, na krawędziach wlotów kieszeni oraz wzdłuż lewego boku
tyłu /tam, gdzie będzie wszywany zamek/ przyprasowałam paseczki
sztywnika. Słabo go widać, ale jest tam na pewno :-). Taką
czynność jak stabilizowanie brzegów sztywnikiem trzeba robić w
pierwszym etapie, najlepiej – przed odpięciem papierowej formy.
Każde podniesienie, przyłożenie do siebie, nie daj Boże –
przymiarka – to ryzyko rozciągnięcia się brzegu i zapowiedź
trudów przywracania poprzedniego stanu. O ile się da.
Spódnica
ma na przodzie zakładki po bokach i większą zakładkę w formie
kontrafałdy na środku. Przed skrojeniem podszewki do przodu
poskładałam te zakładki na formie /spódnica po poskładaniu
zakładek ma kształt trapezu, więc podszewka nie będzie za wąska/
i dołożyłam formę worka kieszeni z karczkiem biodrowym,
uzupełniając linię boku.
Wewnętrzna
część worka kieszeni skrojona z podszewki – w zasadzie powinna
być skrojona po odcięciu części karczka biodrowego, ale ja mam
inne plany... Zagięłam ją tylko. Poza tym – wg projektu powinna
być skrojona z materiału wierzchniego, ja jednak chcę spódnicę
trochę odchudzić – żeby nie miała tylu warstw materiału, była
możliwie przewiewna, a poza tym kieszeń mogłaby się odciskać na
wierzchu.
Tę
część – worek kieszeni z karczkiem biodrowym – skroję po
części z podszewki, ale żeby nie było jej widać zerkając w
kieszeń z boku – odcinam karczek biodrowy parę centymetrów dalej
niż linia wlotu kieszeni. Przerywaną kreską narysowałam sobie
pomocniczą linię kierunku materiału. Żeby nic niespodziewanego
się nie działo.
Część
skroiłam z materiału spódnicy, część – z podszewki.
Tak to
wygląda po zszyciu. Jeszcze raz złożyłam części formy i
porównałam z tym, co mi wyszło ;-) Dwa milimetry na szwie w jedną
albo drugą stronę dają cztery milimetry różnicy po całości –
a to bardzo dużo jak na worek kieszeni.
Worek
kieszeni przyszyty do wlotu kieszeni – prawą do prawej.
Szew
przeprasowany, worek odwrócony do wewnątrz, przestębnowany.
Doszyta
druga część worka, całość obrzucona.
Przyprasowałam
sztywnik na krawędziach karczków – przedniego i tylnego – po
lewej stronie, oraz wzdłuż górnej krawędzi. Na górną krawędź
mogłam raczej przyprasować paseczek cięty z prostego, a nie ze
skosu, bo lepiej by ją ustabilizowałby – pasek se skosu nie
spełnia oczekiwanej funkcji, bo krawędź i tak się rozciąga –
przez nieszczęsny elastan zawarty w materiale... Jak ja takich
materiałów nie lubię... Ale nadruk mi się podobał, i grubość
materiału jest w porządku...
Naprasowując
kawałki sztywnika na brzegi skrojonych części najlepiej robić to
podkładając papier – chroniąc deskę do prasowania przed
zabrudzeniem klejem, który czasem lubi zdradziecko przenieść się
na prasowane rzeczy – a wtedy może je zniszczyć, bo taki klej
nie zawsze łatwo usunąć... Nie mówiąc już o brudzeniu stopy
żelazka klejem...
A jak
się już żelazko wybrudziło – to trzeba je wyczyścić.
Najprostszą metodą – na drewnianą deskę kuchenną kładziemy
kartkę papieru, który grubo posypujemy garstką soli. Żelazko
mocno nagrzewamy – i prasujemy sól, mocno dociskając żelazkiem.
Resztki upartego brudu usuwamy pocierając żelazkiem o kant deseczki
przykrytej papierem. Zabieg trwa 2-3 minuty, żelazka nie trzeba po
nim myć, czekać na ostygnięcie itp.
Paprochy
brudów widać i na soli, i na brzegu deseczki. Robiłam tak i
żelazkiem ze stopą stalową, i z ceramiczną – nic to im nie
zaszkodziło.
Ułożyłam
zakładki na przodzie spódnicy, a środkową kontrafałdę zszyłam
tymczasowym szwem, żeby nie rozsunęła się podczas szycia. Wypruję
go na samym końcu.
Zszyłam
karczki i dół spódnicy szwami na prawym boku, przyszyłam karczki
wewnętrzne do zewnętrznych wzdłuż górnego brzegu, a następnie –
karczek do dołu spódnicy.
Będę
się zabierała za wszywanie zamka i na tym etapie najważniejsze
jest, żeby linie szwów łączących karczek ze spódnicą oraz
wysokość karczka po obu stronach zamka były styczne i równe. Bo w
przeciwnym razie – zamek trzeba będzie odpruwać, żeby je
poprawić...
Przyszywam
jedną taśmę zamka. Nie silę się na doszywanie go na dole aż do
samego końca. Szyję na tyle, na ile dopuszcza mnie stopka. Nie ma
potrzeby wysilania się i doszywania zamka „na maksa”.
Zapinam
zamek i zaznaczam nacięciem linię szwu między dołem spódnicy a
karczkiem na nieprzyszytej jeszcze taśmie zamka.
I to
będzie miejsce, w którym /po rozpięciu zamka/ w pierwszej
kolejności przypnę drugą taśmę zamka do drugiej krawędzi boku
spódnicy.
Zamek
wszyty z obu stron – szew na dolnym końcu wciąż jeszcze otwarty.
Zszywam
teraz szew boczny spódnicy, szyjąc od dołu i kończąc go 3-5 cm
poniżej końca szwów mocujących zamek.
Zmieniam
stopkę, by móc szyć możliwie blisko zamka i uzupełniam brakujący
odcinek szwu. Znów – bez przesady z doszywaniem. 5-milimetrowy
otworek pomoże ostatecznie dopasować brzegi materiału a i tak
zamknę go rygielkiem na wierzchu spódnicy, pod zamkiem.
Zamek
wszyty.
Zszywam
teraz prawy bok podszewki, a lewy – od dołu do mniej więcej 5-7
cm poniżej końca zamka.
Przyszywam
podszewkę do wewnętrznego karczka spódnicy. Zapasy na szwy części
wierzchnich zaprasowuję do góry, na karczek – a części
wewnętrznej – w dół. To też w ramach odchudzania – tym razem
szwu łączącego karczek z dołem spódnicy. Teraz będę wykańczać
zamek podszewką... Na odcinku karczku taśma zamka będzie ukryta w
szwie, natomiast niżej – podszewka będzie doszyta tylko do taśmy
zamka, nie do materiału spódnicy, nie chcę tego robić jednym
szwem - więc zacznę od doszywania podszewki do zamka.
Spódnicę
wywracam na lewą stronę, prawą stronę podszewki układam na
prawej stronie wierzchu. Karczki spinam szpilką i przyszywam
podszewkę do taśmy zamka – w takiej odległości, w jakiej
poprowadzę później szew wzdłuż brzegów karczku. Szew zaczynam
na linii łączenia karczku ze spódnicą, a kończę nie doszywając
go do końca taśmy. Szyję możliwie blisko ząbków zamka. To samo
robię na drugim brzegu.
I tak to
wygląda.
Zaglądam
na lewą stronę podszewki i spinam otwór, który pozostał w szwie.
Zszywam go pozostawiając nie zszyte 0,7-1 cm od góry.
Ten
kawałeczek nie zaszytego szwu będzie układał się pod skosem w
literę V. Zaprasowuję go i przeszywam rygielek, mocując podszewkę
do zamka i zabezpieczając szew przed rozdarciem.
Wracam
do nie zaszytych boków karczku. Górną końcówkę taśmy zamka
wywijam na zewnątrz, w kierunku dodatków na szwy i zszywam karczki
szyjąc blisko ząbków zamka.
5-milimetrowy
otworek na dole zamka zaszywam rygielkiem mocując zamek /bez tego
rygielka będzie miał skłonności do odpruwania się na dole, co
się bardzo często zdarza/.
Wykorzystując
stopkę do ściegu owerlokowego zszywam obie warstwy spódnicy
/wierzchnią i podszewkę/ prowadząc igłę w szwie łączącym
karczek i spódnicę.
Podszewkę
podwinęłam dwukrotnie i przeszyłam prostym ściegiem, natomiast
dół spódnicy podłożę ściegiem krytym.
Obrzucony
dół zaprasowuję na szerokość przyszłego obrębu. W tym
przypadku – na oko, mniej więcej 3 cm. Spinam szpilkami wbijając
je bliżej dolnej krawędzi, od prawej strony – dzięki temu nie
będę miała z nimi kontaktu podczas szycia :-)
Spięte
podłożenie odwijam na prawą stronę spódnicy /czyli na zdjęciu - pod spód/, zostawiając ok.
4-5 mm brzegu, po którym będę prowadzić szew.
Zakładam
stopkę do ściegu krytego. Kręcąc śrubką do regulacji po prawej
stronie stopki przesuwam białą „łopatkę”, od której zależy,
jak daleko pod igłę podsunie się brzeg złożonego materiału.
Docelowo – igła ma łapać jak najmniej, dosłownie niteczkę
materiału. W przeciwnym razie – albo wbije się za daleko, jak na
tym zdjęciu, i po prawej stronie materiału powstanie długi,
pionowy ścieg, prostopadły do krawędzi spódnicy. Niefajnie.
Albo –
jak na tym zdjęciu – podkręcona jest za bardzo i igła nie spotka
się ze złożeniem w ogóle i nie złapie wierzchu. Podłożenie w
tym miejscu nie będzie podszyte.
Mój
materiał w zasadzie nie kwalifikuje się do szycia ściegiem krytym.
Jest bardzo „płaski” - i uchwycenie choćby jednej nitki będzie
widoczne na prawej stronie. Nawet podszywając ręcznie ciężko
byłoby to zrobić tak, żeby nie było śladu. Za to im grubszy,
bardziej puszysty materiał – tym lepiej. Na wełnie czy dzianinie
jest szansa uszycia go zupełnie niewidocznym. Bardzo pomaga
zastosowanie nici monofilowych – cieniutkiej, przezroczystej /albo
ciemnej, dymnej/ żyłki, która w zasadzie nawet jeśli jest
widoczna, to jest niewidoczna ;-) Tyle, że moja spódnicę będę
prasować w dość wysokiej temperaturze i żyłka albo się
przepali, albo skruszeje z czasem od temperatury... Bez sensu...
Miejscami
widać, miejscami – nie...
Ponieważ
po rozłożeniu podwiniętego szwem krytym brzegu „kropeczka” z
nitki, którą się szyło, jest w zasadzie „kreską” - jakość
szwu bardzo poprawia poluzowanie naprężenia górnej nici, które
może być dużo luźniejsze, niż do normalnego szycia. Podkładana
warstwa nie jest wtedy mocno przyciągana do warstwy wierzchniej i
podłożenie układa się bardziej naturalnie.
No i tak
to wyszło...
Jak zwykle czapki z głów za szycie i dokumentacje w trakcie!
OdpowiedzUsuńSpódnica w sam raz na tę porę roku (lato-wiosna) :)
Cudowna porządna spódnica! A instruktaż jak zwykle pierwsza klasa, wykorzystam niejedną z tych porad.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na wkład kieszeniowy, na pewno wykorzystam...jeśli można oczywiście. Odkąd nauczyłam się wszywać kieszenie (na razie w szew) to wszywam gdzie się da. Super spódnica i bardzo ładna tkanina. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJej! No wyszło świetnie. Jak się tak patrzy na Twoje zdjęcia i opisy, to po prostu "kaszka z mleczkiem" jak mówi mój synio. Tylko dla mnie takie szycie kieszeni, to kasza gruboziarnista, niestrawna. Gratuluję profeski :)))
OdpowiedzUsuńśliczna :) Pięknie wszystko opisałaś :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć... jesteś skarbem dla nas ! bardzo dziękuję za wszystkie porady :)
OdpowiedzUsuńKiecka rewelacyjna, moje kolory :D
Uwielbiam spódnice z karczkiem - idealne na maskowanie oponek pozimowych. I jeszcze te kieszenie i kontrafałdy.
OdpowiedzUsuńDzięki za dokumentację. Mam taką samą technikę szycia tego rodzaju spódnic, ale dzięki tobie upewniłam się, że robię wszystko poprawnie :)
Spódnica cudowna, a pomysł z czyszczeniem żelazka - zaraz się za niego biorę, bo moje żelazko wczoraj nieco się przybrudziło :( i nie chce już się wyczyścić...może sól pomoże.
OdpowiedzUsuńRewelacyjna spódnica i super kolory! Ja też chcę tak szyć!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję wam wszystkim i każdej z osobna!
OdpowiedzUsuńAnia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńprosze o pomoc w doborze i kupnie maszyny,wiem,ze wazne jest Możliwość regulacji szerokości i długości ściegu, ale jak sprawdzić,jezeli ktos sprzedaje uzywana na allegro i nie ,umieszcza szczegółowych informacji?http://allegro.pl/maszyna-do-szycia-singer-2808-jak-nowa-bcm-i3195967715.html--Czy jest pani w stanie coś powiedziec na ten temat?jestem laikiem w tej sprawie ,równiez szycia,mogę przeznaczyć od 100 do 350 zł na maszynę ,może jakis model mi pani poda ,dla uzytku domowego,aby szył materiał cienki i gruby ,firany i plecaki np.
UsuńPo prostu - wystarczy wpisać do wyszukiwarki "Singer 2808" i szukać informacji o możliwościach maszyny w internecie. :-)Znalazłam instrukcję - co prawda po czesku, ale to przecież nie jest język bardzo różniący się od polskiego http://maszyny-do-szycia.diplotop.pl/recenzja/SINGER/DELTA%202808
UsuńW instrukcji są rysunki przedstawiające ściegi, wynika z niej także, że maszyna ma płynną regulację długości i szerokości ściegu.
Jedno "ale" to to, że przeznaczona jest - jak niemal wszystkie domowe maszyny - do szycia materiałów lekkich do średnio ciężkich. Czyli szycie plecaków może albo być problematyczne, albo wręcz może maszynie zaszkodzić. W takim przedziale cenowym trudno będzie znaleźć maszynę o takich możliwościach. Wyjściem byłaby wzmocniona maszyna Singer 4411 /niestety, przekraczająca prawie dwukrotnie budżet/ albo Gritzner Tipmatic /jeszcze droższa.../. Może dobrym wyjściem byłby zakup używanej maszyny starego typu - np. Łucznika 466, bo maszyny produkowane lata temu miały służyć do szycia _wszystkiego_. Tyle że wtedy trzeba by się było zdać na dobrego mechanika, który maszynę przejrzy i stwierdzi, czy nie ma jakiś poważnych uszkodzeń.
Nareszcie do nas Wróciłaś :D fajna spódnica i jak zawsze świetny opis krok po kroku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże się wreszcie trochę rozkręcę ;-)
Usuńszukałam,ale nie ma za duzo informacji,chyba ze zle szukałam,Brałam pod uwagę ten Singer 4411 i Łucznika 466,
UsuńWłaściwie to ja nigdy nie szyłam,ale moja mama i jej siostry kiedys szyły ,jak byłam mała,piękne ciuszki,ciocia szyje do dzisiaj,niestety mama nie zyje juz wiele lat,nie zdążyła przekazac mi swojej wiedzy.ale wydaje mi się ,ze jakis potencjał uspany we mnie dżemie,tylko,jeszcze o tym ,nie wiem,
Pisząc o plecakach ,raczej miałam na myśli naprawy -mój syn często przychodzi ze szkoły ,a to z poputym zamkiem ,a to z wyrwanym paskiem))Także nie wiem sama ,czy spróbowac ten singer 2808.?
Mam stara maszyne http://allegro.pl/tanio-neumann-bernstein-co-antyk-sprawna-i3194530205.html ,ale ma zerwany pas,dostałam ją od sasiadki ,kiedy sie wyprowadzała,nie wiem,może warto byłoby ja podreperować,co pani o tym myśli.
P.S.RÓWNIEZ JESTEM PEŁNA PODZIWU ,DLA PANI PRECYZJI SZYCIA ,)))
Myślę, że może być warto spróbować zreanimować starą maszynę... Pewnie można na niej szyć tylko do przodu ściegiem prostym, ale może łatwiej dawać sobie radę z naprawami plecaka :-) Z kolei Singer, o którego pani pyta, wydaje się mieć zupełnie dobre możliwości, potrzebne na co dzień ściegi i chyba jest wart zainteresowania.
OdpowiedzUsuńAnia
Dziękuję za odpowiedz ,jeszcze się zastanowię i odezwę niedługo:))
UsuńUdało mi się uruchomić maszynę neumann ,szyje do przodu i do tyłu ściegiem prostym,jest jeden problem zrywa mi się pasek -rzemien,nie wiem jak go naprawić ,ale sie zrywa,próbowałam nawet na starej rajstopie,ale troszke poszył i zaczął się ślizgac.)))ALE UDAŁO MI SIE ZESZYC BLUZKE SYNKA I ZWĘZYC SWETEREK)))Syn też był chętny do szycia:)
UsuńOj no to bardzo się cieszę! Myślę, że mechanik naprawy maszyn nie powinien mieć problemu ze zdobyciem pasa do tej maszyny. Może nawet coś się uda zdobyć wysyłkowo?
UsuńAnia
Czym sie rózni SINGER 4411 od SINGER 2808? moze mi pani tak po fachowemu wytłumaczyć?
OdpowiedzUsuńSinger 4411 ma większą siłę wkłucia. Przeszywa twarde materiały /albo kilka warstw materiału/ bez problemu, podejrzewam też, że w powiązaniu z tym ma silniejszy transporter. Szyje znacznie szybciej niż przeciętna maszyna. To chyba najważniejsze jego cechy. Filmik na youtube:
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=R0IzQW406Fo i recenzja jednej z użytkowniczek: http://manufaktura-mms.blogspot.com/2012/10/recenzja-maszyny-czyli-jak-obiecaam.html
Ania
Bardzo jest pani pomocna,postanowiłam poczekać i odłożyc jeszcze pieniążki na tę Singer 4411,a póki co będę się uczyła na tej noznej,-znalazłam rzemień na allegro,tylko musze iść zmierzyć średnicę.Obiecuję ,ze będe panią jeszcze nie raz pytała o radę:))Pozdrawiam serdecznie
UsuńTrzymam kciuki - i zapraszam! :-)
UsuńAnia
Witam,jeszcze jedno pytanie,który model jest lepszy i czym sie właściwie różni-ŁUCZNIK 884 CZY ŁUCZNIK 446?Czy potrzebna jest funkcja nawlekania nitki w maszynie,czy mozna się bez tego obyć?
UsuńŁucznik 466 szyje tylko ściegiem prostym i zygzakowym, Łucznik 884 ma ściegów znacznie więcej /z najczęściej wykorzystywanych - czterostopniowe obszywanie dziurek, ścieg kryty i ściegi elastyczne/. Można nim szyć podwójną igłą /466 - nie/, poza tym 884 ma tzw. wolne ramię, które ułatwia szycie w trudnych miejscach. 884 ma nieco łatwiejszy w obsłudze chwytacz rotacyjny /szpuleczka leży w bębenku poziomo/. To z grubsza najważniejsze, co przychodzi mi do głowy. Funkcja nawlekania nitki nie jest potrzebna.
UsuńCzy łatwo jest się nauczyć ustawiać konkretny ścieg ,do konkretnego materiału,w 884,(bo widze ,ze taka pani posiada)bo jak narazie to dla mnie czarna magia,tyle tam pokręteł/
UsuńCzyli dalej nie wiem jaka kupić maszynę,na forach chwalą 466,ale ta 884 wydaje się bardziej "atrakcyjna"jak na moje potrzeby,a moze w podobnej cenie poleciłaby mi pani jeszcze cos innego,/narazie stawiam ,na używaną,nie wiem ,ale boję sie wydać tyle pieniędzy na nowy plastyk,dlatego szukam pozytywnych opini o starych maszynach ,tak do 150-200 zł/jest w okolicy mechanik w razie czego.
Mam juz mętlik w głowie,i nie potrafię sama podjąc decyzji
No i jeszcze jedno pytanie,różnica między łucznik 834,a łucznik 884?
UsuńŚcieg do materiału... Raczej - ścieg do potrzeb ;-) Pewnie chodzi Pani o takie historie, jak naprężenie nici, długość ściegu... Nie jest to trudne. Trzeba tylko trochę spostrzegawczości, cierpliwości i systematyczności. Czyli - powoli, stopniowo zmieniać ustawienia jednego pokrętła /nie - chaotycznie wszystkich na raz obojętnie w którą stronę ;-)/obserwować, co się zmienia w zależności od tego, jak zmieniam ustawienie pokrętła - a najważniejsze - nie żałować czasu na próbowanie na resztkach materiału, zanim się nabierze wprawy w dobieraniu ustawień. I nie brać się od razu za próbowanie na częściach wykroju. Tylko na ścinkach.
Usuń466 chwalona jest za wytrzymałość, ale jak na dzisiejsze czasy - ma za mało funkcji i możliwości - te co podałam wyżej, nasunęły mi się od razu. Tak na chybcika - bez możliwości użycia podwójnej igły nie podłoży Pani dzianiny w jako-taki sposób. Obszywając dziurki w bluzce maszyną bez ustalonej funkcji - czyli tak naprawdę schematu obszywania - każda dziurka może wyglądać nieco inaczej. Bez wolnego ramienia może mieć Pani problemy z wykończeniem mankieciku w dziecięcej bluzeczce. Inne wątpliwości zapewne pojawiłyby się w czasie użytkowania.
Nowy plastik... Straszenie plastikiem to tylko straszenie. Plastik to taki sam znak czasów jak ceramiczne noże i patelnie. Przecież ceramicznego noża nie robi się ze szkła na kubki, a plastikowych części do maszyny - z plastiku na grzebienie.
834 i 884 mają nawet wspólną instrukcję obsługi. http://ekrawiectwo.net/site_media/var/sphene/sphwiki/attachment/2011/08/26/Lucznik_834_884.pdf Przebiegłam ja szybko wzrokiem - i zauważyłam tylko tyle, że oba typy maszyn mają różne wtyczki zasilania ;-) Jeśli są jeszcze inne różnice - to naprawdę subtelne i nie wiem, czy naprawdę istotne :-)
Po raz kolejny dziękuje za pouczenie,jak dla mnie bardzo cenne:))))do usłyszenia.
Usuńjakze jestem szczesliwaze znalazlam Pani bloga ja jestem samoukiem
OdpowiedzUsuńi taki blog jest dla mnie bezcenny. Pozdrawiam. a Pani na czym szyje?? Moze mi Panipowiedziec co jest lepsze stary Pfaf Hoby 380 czy ten Singer4411
Witam! Cieszę się, że jestem pomocna! :-) Mam Singera 9960 i Silver Cresta, w domu stoi też Łucznik 884 /bardzo dawno do niego nie zaglądałam, ale sentyment nie pozwala mi nawet myśleć o pozbyciu się jej :-)/. A która maszyna lepsza... Nie szyłam nigdy Pfaffem, ale wiem, że ta marka ma bardzo dobrą opinię. Jeśli ma Pani taka maszynę - i jest ona sprawna i spełnia oczekiwania - to nie wiem, czy jest sens zamieniania jej na inną. Inna rzecz, gdyby chodziło o zakup. Maszyna używana to jednak nie to samo, co nowa. Nowa ma gwarancję, nie jest zużyta, jest opieka punktu serwisowego, lepszy dostęp do części... Wiem, że są amatorzy starych maszyn, ale często są nimi osoby, które mają duże doświadczenie w szyciu i poradzą sobie z ewentualnym brakiem niektórych funkcji czy niedoskonałościami maszyny starego typu... A często i tak maja nowoczesną maszynę, którą wykorzystują do szycia pewnych detali, wykończeń itp ;-)
Usuńsuper spódniczka, powiedz mi Aniu dlaczego tak długo skrywałaś ten materiał w szafie?
OdpowiedzUsuńOdpowiedź zawsze ta sama... Materiały z reguły kupuję dlatego, że wpadły mi w oko, nie żeby natychmiast szyć... A szyję raczej wtedy, kiedy muszę ;-)I do tego potrzebny mi nastrój ;-) Albo pilna potrzeba...
UsuńPrześliczna spódnica! :)
OdpowiedzUsuńJesteś super :)
OdpowiedzUsuńNie przesadzajmy :-) Spódnica wciąż nie przerobiona...:-)
UsuńAnia
Podziwiam :) kieszenie mnie przerażają ale efekt końcowy napawa dumą
OdpowiedzUsuńŚwietna spódniczka!
OdpowiedzUsuń