Obserwatorzy

niedziela, 28 grudnia 2014

Nowiny spod lady - po raz kolejny

Ufff... Chyba w końcu przekopałam się przez wszystkie zaległości i tuż przed końcem roku i inwentaryzacją udało mi się wprowadzić do sklepu wszystko to, co leżało, zalegało i prosiło się o zainteresowanie...

A cóż to między innymi?

Między innymi to, o co były zapytania - na przykład elastyczne lamówki w paru kolorach. Taką lamówką wykańczałam dekolt w pewnej sukience.

Postanowiłam spróbować jak się przyjmą taśmy zamkowe kupowane na metry i oczywiście dopasowane do nich kolorystycznie akcesoria.

Dodałam trochę dzianin ściągaczowych - między innymi takie naprawdę mocne i solidne, nadające się do bluz i kurtek.

Przybyła wydzierana w obie strony włóknina do haftu.  Nie tylko dla haftujących maszynowo. Z uwagi na swoje właściwości może być stosowana w przypadkach, w których "normalnie" podkłada się papier pod szyty materiał - męcząc się z dzianinami /zwłaszcza obszywając dziurki - zwijają się jak w bólach gdy tylko się je przetnie, bo maszyna "drobiąc" ścieg rozciąga dzianinę/, zakręcając na narożnikach kołnierzyków i mankietów /im delikatniejszy materiał - tym trudniej powstrzymać wpychanie narożnika pod płytkę ściegową, szycie staje się czasem prawie niemożliwe, a co tu dopiero mówić o jakości stębnowania.../. W wielu jeszcze sytuacjach podkładamy papier - i potem albo męczymy się z wydarciem go, albo rozrywamy przy tym szwy, albo zostają strzępki, które trzeba starannie i mrówczo skubać pincetką... Włóknina jest sztywna jak papier, ale znacznie łatwiej, "miękko" się rozdziera i można ją bez kłopotu usunąć.

O potrzebie stosowania odblaskowych elementów nie będę już pisała - ale przywędrowały dodatkowo aplikacje - samochodziki, zajączki i ślady psich łapek, pięknie odbijające światło.

Guziki do samodzielnego obciągnięcia materiałem - nie dość, że to piękny, klasyczny detal, nierzadko dający efekt dużo lepszy niż jakikolwiek gotowy guzik, to może uratować sytuacje, kiedy to naprawdę nie sposób dobrać guzików nie psujących urody np. świeżo uszytej bluzki. Guziki nie pasujące odcieniem to czasem katastrofa, a tymczasem jest inne wyjście - zrobić guzik z materiału, z którego się szyło. Poza tym - detal w postaci takiego a nie innego guziczka może "usprawiedliwić" wprowadzenie dodatkowego koloru gdy na przykład doszywa się elementy z innego materiału. Sama kiedyś tak zrobiłam - do kupionej za grosze, a za krótkiej spódnicy doszyłam falbankę w zakładki z materiału w kratkę, a guziki na kieszeniach zastąpiłam samodzielnie obciągniętymi tą samą tkaniną w kratkę. I spódnica przestała wyglądać jak przedłużana - wygląda to teraz tak, jakby takie było zamierzenie od samego początku.

A na koniec...

Genialna w swojej prostocie miarka z suwaczkiem - raz zaznaczysz np. odległość między dziurkami na guziki - i potem pożegnaj się z wpatrywaniem w podziałkę. Rach-ciach - odkładasz tę samą długość ile razy chcesz... Nie mówiąc już o odmierzaniu zapasów na szwy - na przykład tych dłuższych, na podłożeniach... O wymierzaniu głębokości fałdek... Raz zmierzone - potem tylko zaznaczać te same odległości.

Zestaw rurek i patyczków do przeciągania tunelików - nic dodać, nic ująć... Wygodniejsze /przede wszystkim - dłuższe/ niż używane przez wielu rurki z długopisów ;-) A samo stosowanie takich przydasi - to naprawdę wielka przyjemność. Szczególnie gdy do przeciągnięcia mamy tunelik uszyty np. ze sztruksu albo weluru... Szorstkość i "zacieranie się" materiału doprowadza często do wcale nie krawieckiej pasji, wściekłości, płaczu i zrywania szwów. Tymczasem dość śliska rurka i solidny patyczek, dopasowany średnicą, zupełnie niwelują tarcie włosia czy nawet nitek splotu materiału o siebie i coś, co trwałoby kilkanaście minut - trwa chwilę. W dodatku tunelik wysuwa się niezniszczony i nierozczochrany.

Klej do strzępiących się brzegów - jeden odłożyłam już dla siebie ;-) Tyle się o nim naczytałam, że musiałam go mieć ;-) Do dziurek, do rogów - i do sklejania obciętych końcówek nici z owerloka. To było moje "muszę go mieć".

Bardzo interesującym gadżetem ułatwiającym pracę wszystkim tym, którzy nie mają jeszcze odwagi kroić materiał dodając zapasy na szwy tylko "w myśli" jest radełko podwójne, a dokładniej - kombinacja radełka i kredowego "ołówko-długopisa". Radełko przesuwam dookoła brzegów wykroju, odciskając na materiale linię szycia, a marker "sam" wyrysowuje linię zapasu na szew - i cięcia materiału. W sumie - to jeśli szyję spodnie, płaszcz, spódnicę czy coś innego, co powinno mieć dodane większe dodatki - to przecież też odmierzam parę razy szerokość zapasu, żeby na całym obwodzie była taka sama... A wystarczy ustawić szerokość na poprzeczce radełka - i wio! No i oczywiście - samą "myszkę" czyli kredowy marker można wykorzystywać solo - jak każdą inną kredkę czy mydełko krawieckie...

No i wreszcie - coś, o co pytała A W-A w komentarzu do poprzedniego wpisu... Cytując:
"A jest albo bywa dostępna taśma do podkładania brzegów, która później rozpuszcza się w praniu? Taka ułatwiająca samo szycie..."

Szukałam i znalazłam. Nie taśmę co prawda, ale wodorozpuszczalny klej do tkanin. Coś tam ci się odwija złośliwie, nie chce się ułożyć, fastrygowanie nie zawsze się sprawdza - bo trzeba by było ściubić gęsto, a potem strach wypruwać, jeśli szyło się z musu po fastrydze. Albo taki na przykład dół spódnicy z koła czy zaokrąglone rozcięcia w tunice... Nawet sfastrygowane rozciągną się pod stopką maszyny. Poprzednio radziłam klej w sprayu - ale to niezbyt wygodne do wąskich podłożeń... Tymczasem wystarczy przeciągnąć klejowym pisakiem, docisnąć, a jak wyszło nie tak - przeprasować, odkleić, poprawić. Przeszyć, wyprać - klej znika, szycie wyszło świetnie bez fastrygi... Ciekawy, naprawdę ciekawy produkt.

Jeszcze inne drobiazgi się znalazły -  sentymentalne przywieszki biżuteryjne dla szyjących i dziergających /w kształcie maszyny do szycia, nożyczek i kłębka włóczki/, zamki kryte rozdzielcze, zamki dwusuwakowe...

Zapraszam zatem - i obiecuję sobie, że zacznę w końcu szyć :-) Trudny, pracowity miałam rok, ale może wreszcie trochę odsapnę... Czego i Wam życzę.



9 komentarzy:

  1. Wodorozpuszczalny klej zdecydowanie mi się przyda :) nie zawsze chce mi się zaznaczać szpilkami czy fastrygować, a z takim klejem rach ciach i gotowe :) miarka z suwaczkiem też jest świetnym wynalazkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę fajne rzeczy można teraz znaleźć dla szyjących :-) Postaram się wyławiać te najciekawsze.

      Ania

      Usuń
  2. Czy Pani sklep jest na internecie,bo byłabym zainteresowana wieloma artykułami.
    Jeśli tak to czy mogłabym prosić o adres.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, jest na internecie, nazywa się "U Czeremchy" i wystarczy kliknąć w logo sklepu na górze strony i powinno nastąpić przekierowanie.

      Ania

      Usuń
  3. Ooooo... a ja się powoli zabierałam na zakupy i chyba właśnie postanowiłaś mnie zrujnować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fray check już wypróbowałam i wiem, że go lubię!

      Ania

      Usuń
    2. Właśnie obejrzałam filmik o tym kleju i chyba muszę go mieć, bo rozwiąże całą masę moich problemów :)

      Usuń
  4. Bardzo dużo przydatnych rzeczy masz - to fajnie, przejrzałam. Życzę pomyślnego Nowego Roku 2015 - dla szycia i aby w interesie się kręciło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bombowy klej:) akurat ostatnio u siebie zastanawiałam się nad jedną bluzką z lutowej Burdy, która ma okropny strzępiący się brzeg i ten klej to moje rozwiązanie:D

    OdpowiedzUsuń