Obserwatorzy

środa, 21 marca 2012

Pojedynek z arkuszem


Tak… Generalne zasady obmyślone – czas zabrać się za kopiowanie formy i jej przemodelowanie na moje potrzeby…

Od czasu do czasu pada pytanie – jak kopiować części wykrojów? W dawnych, przaśnych czasach, kiedy nikt nie słyszał jeszcze o recyklingu czyli ponownym obiegu ;-) używałam kalki maszynowej /kto dziś ją pamięta?/ układając ją starannie na rozłożonym, olbrzymim arkuszu gazety /kto pamięta dzienniki w formacie A0?/. Nie był to najlepszy wariant. Nie sposób było być w 100 % pewnym, że skopiowało się wszystkie linie i znaczniki wykroju, kalka też bywała złośliwa i lubiła się przesunąć, omijając kawałek wykroju. No i brudziła… Ale nie pamiętam, czy można było sobie ot tak, bez problemu, kupić półpergamin… Chyba nie. Niektórzy używali kalki technicznej – ale jej nie lubiłam – bo była krucha i format nie ten. Innym wariantem była cienka bibułka dekoracyjna – ale jej wiotkość mnie odpychała, no i znów – kiepski format…

Teraz już można kupić półpergamin ;-) Biały lub lekko kremowy papier w formacie A0, półprzejrzysty i wystarczająco mocny. Używany wciąż w niektórych sklepach spożywczych do zawijania towaru. Można go kupić w sklepach papierniczych – na arkusze, lub w hurtowniach – na wagę.

Papier układa się na arkuszu z wykrojami. Ale – zanim zrobi to osoba zupełnie początkująca, zapewne wpadnie w popłoch na widok tych wszystkich krzyżujących się linii i znaczków.

A kiedyś były gęstsze ;-)

Tu mogę polecić początkującym – po odnalezieniu poszukiwanej części wykroju  - poprawienie linii grubszym pisakiem. Wszystkich linii – nie tylko obramowania wykroju, ale linii kierunku nitki, znaków spotkania, talii, linii kieszonek, cięć, stębnówek… Wszystkie są zaznaczone na miniaturce formy, znajdującej się we wkładce z instrukcjami. Po prostu – trzeba porównać, czy wszystko zostało przez nas odnalezione /co czasem nie jest łatwe ;-)/ na arkuszu wykrojów.

Na zdjęciach /te – później ;-)/ widać, że przyklejam papier do arkusza z wykrojami kawałeczkami taśmy malarskiej – bez niej nie zaczynam ;-) Oczywiście, można i nie przyklejać, ale to naprawdę ułatwia życie – papieru nie trzeba wciąż przytrzymywać, nie trzeba kontrolować, czy się nie przesunął – zwłaszcza w przypadku form dużych czy raczej długich, można sobie całość obracać do woli,  Można używać tzw. gęsiej skórki, ale taśma malarska ma tez i inne zastosowanie…

Zdarza się, że papieru nagle zabraknie /wykorzystuję wtedy stare formy sklejając je ze sobą/, albo że forma składa się z dwóch części, które należy skopiować i skleić. Do sklejania papieru używam właśnie tej taśmy. Jest szersza niż gęsia skórka i daje pewniejsze połączenie, a w odróżnieniu od taśmy bezbarwnej – można po niej kreślić pisakiem.

Kończę ten wpis – za długie teksty odstręczają i zniechęcają do czytania ;-)

Jakieś pytania? :-)

12 komentarzy:

  1. Dopiero co się rozpędziłem w czytaniu a tu koniec!

    Współczesne Burdy to pikuś z tymi liniami. Dostałem kilka starych i tam masakra! Ale patent z obrysowaniem świetny :)

    Dla mnie największą trudnością jest ten przerysowany i wycięty wykrój przenieść na materiał, to znaczy te wszystkie zaszewki, zakładki, linie stebnowania.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Burdą jeszcze sobie radzę, ale jak dostałam arkusz z wykrojami z Neue Mode z bodajże 1979 to aż się głowę złapałam. Siedziałam pół godziny i niczego nie znalazłam :)
    A długie teksty nie zniechęcają, jeżeli mogą pomóc, a ten jest pomocny w 100%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, kiedyś to było... W dodatku raczej nie praktykowało się wykrojów wielorozmiarowych /jeśli już - to każdy rozmiar na innym arkuszu/ i nic nie można było się nauczyć /w dziedzinie powiększania albo zmniejszania wykrojów/ tak "na czuja i chłopski rozum".
      Coś mi się podobało, rozmiar by nie ten... Nie można było szyć...

      Usuń
    2. No właśnie tą rozmiarówką byłam załamana, bo dużo rzeczy z tej gazety mi się podoba, a większość 38 lub 40, a jeszcze nie nauczyłam się zmniejszać wykroju do mojego 36.

      Usuń
  3. Dotrwałam do końca i jak Bartek stwierdziłam: o już koniec?
    Bardzo przydatne informacje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze rok temu używałam kalki...i chyba podobnie jak Barek najwięcej pracy wkładam w przenoszenie wykroju z papieru na tkaninę, na nie wszystkich tkaninach widać mydełko czy białe czy niebieskie, kredki są do kitu albo ja na takie trafiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. dla mnie mączące jest to przenoszenie wykroju, dlatego najchętniej kroje "z głowy" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja do kopiowiania wykrojow z Burdy uzywam kalki...Kurcze, niezle zacofana jestem::))

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo, Czeremcho, w koncu zabrałaś sie za pisanie bloga :) a ten wpis ze od 2009 zaskoczył mnie bardzo. biorąc pod uwage to, że mocno udzielasz sie na forum u Sus, to i z blogiem mogłas poczekać. Czytelników znajdziesz bez problemu, bo wiedze masz ogromną i doswiadczenie i potrafisz to przekazać, więc i poczatkujacy tu zajrzą i dłużej szyjący też.

    Co do kalki o której piszesz ze juz sie raczej nie używa, to ja nadal mam taką i czasem korzystam /gdy robie cos z burdy, bo ostatnio to raczej sama robie konstrukcje/. półpergamin jednak wygodniejszy, choć szkoda ze rozmiarowo mniejszy niz szary papier.

    Serdeczności i miłego blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i odwzajemniam serdeczności!

      Tak, długo mi trzeba było czasu na zmobilizowanie się... Kiedy nad tym się zastanawiałam, zdałam sobie sprawę z tego, jak osobistą sprawą jest szycie... Trzeba mieć swój kąt, swój stolik, biurko, deskę do prasowania, kubek z herbatą i coś nadającego muzykę... Mieszkając przez kilka lat wśród cudzych mebli nie miałam do szycia nastroju... Wszystko mi przeszkadzało i wiedziałam, że i jak przeszkadzam. Teraz jest inaczej ;-)

      Usuń
  8. witaj czeremcho, wkońcu dotarłam i na Twój blog, fajnie tu u Ciebie. Zapraszam do mego gniazka i mam nadzieje, ze zostaniesz tam dłuzej.
    Co do kopiowania wykrojów to ja także mam jeszcze kalkę techniczna, ale nie uzywam jej juz. Kupuję półpergamin albo papier do pieczenia Jana ten szerszy 50cm. Jest naprawde fajny, ale czasem braknie go w szerokosci na jakis wykrój i wówczas doklejam jak Ty.
    A co do własnego kacika na szycie to zgadzam sie z Tobą całkowicie. Pozdrawiam serdecznie. Renia

    OdpowiedzUsuń