Obserwatorzy

sobota, 11 października 2014

Zwężanie spodni w pasie - czyli o rolowaniu na dwa sposoby

 
Cisza od marca do października...
Tego się właśnie obawiałam, zaczynając zabawę z blogowaniem.
Cóż, albo ma się co robić - albo ma się wolny czas. A miałam co robić. Mnóstwo szycia,
ale terminowego i nie dla siebie, więc nie było na tyle swobody, żeby przetworzyć to
na jakikolwiek wpis do bloga. Nie powiem, naciski z różnych stron były - nawet i dziś :-)
Powie ktoś - jak to nie miałaś czasu, skoro i na forach, i gdzie tylko możesz - wciąż ciebie pełno?
Od czasu do czasu trzeba wziąć głębszy wdech i odpocząć. Samym szyciem człowiek 
nie żyje przecież...
Nawet żeby uszyć coś dla siebie czasu nie było...
Tyle tylko, że kupiłam sobie ostatnio spodnie - które tradycyjnie są za luźne w pasie,
więc wymagają obróbki. Ponieważ zdarzyło się, że obróbka nastąpiła w dość korzystnych warunkach czasowych - są zdjęcia, będzie i treść.
No to start.
Pozycja wyjściowa - to jeansowe spodnie o klasycznym dla tego materiału kroju,
z karczkiem z tyłu i nielubianym przeze mnie, "ślimakowo" założonym szwie na środku tyłu. Nielubianym, bo nieprzyjemnym w przerabianiu, a był czas, że sporo się przy takich szwach nagrzebałam. Dobrze chociaż, że jeans nienajgorszy do szycia, miękki, z elastanem
/co zwiastuje późniejsze kłopoty z rozciągającym się paskiem.../.
Będę "zbierać" spodnie na tym szwie i zwężać nad nim pasek. Ustaliłam sobie ile centymetrów muszę się pozbyć.
 
 
 
zdj.1
 
 
Na zdjęciu 1 - rozprute, co należało rozpruć, odpruć i wypruć. Szlufka na środku paska, wszywka bawełniana, plakietka ze spodni /nie będę jej naszywała z powrotem, nie zależy mi na niej/, pasek dość szeroko na środku tyłu i szew - dość głęboko w dół. Głęboko i szeroko - bo ma mi być później wygodnie obracać, wkładać pod maszynę i robić jeszcze cokolwiek trzeba - a naprawdę wygodniej jest, kiedy ma się więcej miejsca.
 
 
 
zdj.2
 
 
Oto w skrócie anatomia szwu i kolejność zszywania - na podstawie oryginału. Obie strony złożone są ze sobą nie brzeg do brzegu, a z około 8-milimetrowym przesunięciem - i tak zszyte. /zdj.2/
 
 
 
zdj.3
 
 
Następnie wystający brzeg został założony na drugi, kryjąc w sobie wolną krawędź materiału /zdj.3/.
 
 
 
zdj.4
 
Tym samym okręcającym ruchem, dalej w tą samą stronę, druga krawędź została ukryta
w ten sam sposób. /zdj.4/
 
 
 
zdj.5
 
 
Dzięki temu po lewej stronie też nie widać brzegów materiału. /zdj.5/. Cały ten rulonik
czy rolada z materiału została przeszyta dwoma szwami - stanowiącymi jednocześnie dekoracyjne stębnowanie.
Z pewnością w zakładach produkcyjnych całe to rolowanie i szycie odbywa się przy jednym podejściu, korzystając ze zwijającej materiał stopki, ale my musimy się męczyć "na raty".
Trzeba zwęzić spodnie na tym szwie. Zwykle w tym momencie jest się troszkę zdezorientowanym właśnie z powodu asymetrii złożenia - gdzie właściwie i ile na którym
z brzegów mam ciąć?
 
 
 
 
zdj.6
 
 
Na obu brzegach po tyle samo. Składam obie połowy spodni ze sobą ignorując przesunięcie na szwie. Obcinam tyle, o ile mam zwęzić spodnie. Oczywiście, dzieląc tę miarę
na pół :-) /zdj.6/


 
 
zdj.7
 
Najpierw robię pierwszy szew - przesuwając sumiennie krawędzie względem siebie.
Nie muszę się silić na idealne doszycie do samego końca nadprucia - przecież stopka maszyny mnie tam nie dopuści, a szew będzie jeszcze zabezpieczony po wierzchu. Usiłuję wskazać tę przerwę ołówkiem - może widać? /zdj.7/.
 
 
 
zdj.8
 
Pierwsze zawinięcie - przeszywam je sobie dla wygody. /zdj.8/. Potem zawijam drugi raz - teraz już tylko przyprasowując żelazkiem. W tym momencie często powstaje dylemat -
bo nasze amatorskie szwy nie chcą pięknie spotkać się z fabrycznymi szwami... no właśnie... których nie ma...  Bo przecież spodnie opuściły fabrykę przeszyte z tyłu
dwukrotnie, a my zrobimy aż cztery szwy. I do tego to rzekome "niedoszycie"
z poprzedniego zdjęcia...
 
 
zdj.9
 
 
Rzekome, bo u mnie u góry spodni szew jest na linii zetknięcia się obu części spodni,
a w wydaniu fabrycznym - pod pierwszą stębnówką z prawej, czyli jakieś półtora milimetra dalej w lewo.
 
Ale grunt, żeby pod żelazkiem ładnie się wszystko zeszło, a materiał naturalnie się układał. Siłą rzeczy na przestrzeni paru centymetrów trzeba lekko przesunąć wierzchnią część spodni na dolną, tworząc coś w rodzaju fałdki o kształcie klina, mającego dołem wspomniane półtora milimetra głębokości.
Wtykam tam ołówek, żeby unaocznić. /zdj.9/. Dziury tam żadnej nie będzie, przecież jest zaszyte, a będzie jeszcze przestębnowane.
 
 
 
zdj.10
 
 
No i przestębnowane dwukrotnie /zdj.10/, nicią do dekoracyjnego stębnowania jeansów - grubszą   niż standardowe nici do szycia, o luźniejszym splocie. Igła do jeansu jest do niej przystosowana - ma nieco większe oczko niż igła "zwykła", dzięki czemu szyje się nią bez kłopotu. A odcień - lepiej dobrać troszkę bardziej wyrazisty, jaskrawszy niż ten na reszcie spodni, zwłaszcza jeśli były fabrycznie spierane. Po pierwszym praniu jeans puści trochę barwnika i nitka też go złapie, przytłumiając kolor /jak ma nie puścić, skoro przerabiając spodnie dłonie mam nim ufarbowane? /
A moja rada na szycie po zgrubieniach takich jak szew łączący karczku? Wydłużenie ściegu w momencie wchodzenia na wypukłość i szycia po niej. Maszyna płynniej sobie poradzi, a długość szwów będzie zachowana. Wolę to niż zmianę docisku stopki,
bo w większości maszyn regulator docisku stopki nie ma skali gradacji stopnia nacisku - żadnego "od 1 do 5", kręci się nim "na oko" i trudniej wrócić do poprzedniego ustawienia. Regulator długości ściegu ma taką skalę, w wielu maszynach poza tym czuje się przeskakiwanie regulatora podczas kręcenia nim i można sobie policzyć o ile "cyknięć" został przesunięty - i ile trzeba przekręcić, żeby wrócić do poprzedniego stanu.
Od razu widać, o ile muszę zwęzić pasek. Pasek składający się z dwóch warstw zszytych ze sobą kolorową stębnówką. Po jej wypruciu i odpruciu paska od spodni od razu rozwarstwił się na dwie połowy. To dobrze, łatwiej szyć :-)
 
 
 
zdj.11
 
 
Żeby przeciąć wierzchnią część paska na samym środku tyłu spinam go szpilką nad szwem środka tyłu, składam na pół i przecinam. /zdj.11/.
 
 
 
zdj.12
 
 
A oto dlaczego napisałam, że pasek będzie łatwiej szyć. Bo spodnia warstwa paska będzie miała szew w innym miejscu - przesunięty o mniej więcej 2 centymetry względem szwu na wierzchniej warstwie. /zdj.12/ Będzie mniej warstw do przeszycia /z litości dla maszyny/, a gotowy szew będzie znacznie mniej wypukły. Pamiętajmy, że zostanie jeszcze szlufka do naszycia!
 
 
 
 
zdj.13
 
 
Nadmiar materiału obcięty, paski zszyte - każdy osobno, prawą do prawej, zapasy szwów
rozprasowane jak należy. /zdj.13/


 
zdj.14
 
Zostało tylko zszyć obie warstwy paska - najpierw górną krawędź, potem podłożyć od dołu szlufkę, przyszyć ją na dolnym brzegu, wsunąć górną krawędź spodni między warstwy paska, zszyć razem, przyszyć górny brzeg szlufki. To wszystko - stębnując nicią do jeansu. I gotowe /zdj.14/
 
Ale czy na pewno? Jeans jest elastyczny, na pewno pasek będzie się rozpychał przy siadaniu - i spodnie będą zjeżdżały w trakcie chodzenia...
No i tak oczywiście jest. Muszę zakładać pasek, a nie przepadam za tym... Czyli - przede mną nadpruwanie paska i wsuwanie w niego sztywnika...
Oczywiście - bez skrócenia nogawek też się nie obyło.

Czyli - w sumie - żeby spodnie na mnie pasowały - przerobię chyba z połowę szwów :-)

Czy tak na sto procent "kupiłam gotowe spodnie"? :-) Czuję się trochę wyrolowana :-) Jak ten szew :-)
 

W programie udział wzięły:


- igły do jeansu