Dziś na szybko.
Zabrałam się za szycie
bluzki. Bluzki w kratkę. Bluzki z szytymi zakładkami.
Sporo czasu temu zetknęłam
się z intrygującą metodą szycia szwów zakładek, szczypanek i zaszewek – więc takich, które
zaczynają się albo kończą… niczym. Wiecie, o czym mówię. O szwach jak ślepe
tory pociągu. Które nie są zamknięte w okrąg albo swój początek i koniec mają
ukryte w szwach bocznych czy łączących. Które wypadałoby ładnie zacząć albo
zakończyć, a najlepiej, żeby to zakończenie się nie pruło i nie wysnuwało.
Zetknęłam się – i nie
wypróbowałam. A teraz – stwierdziłam – przyda mi się to.
To szycie od d…drugiej
strony. Od tyłu. Na wspak. Nitką z bębenka…
Nie powiem, nie było łatwo…
A to się plątało, a to rwało, a to naciąg nitki był nie taki – ale udało się.
Jak to się robi?
Zaczynamy od normalnie
nawleczonej maszyny. Górną nitką wyciągamy nitkę dolną, wbijając igłę tam,
gdzie przyszły szew ma się kończyć. Albo zaczynać ;-) Wyciągamy z maszyny górną
nitkę wraz ze szpulką. Na razie nie będą potrzebne.
Zaczynamy teraz zakładać
nitkę na wspak. Nitkę z bębenka traktujemy jak… górną. Trzeba ją przeprowadzić
przez górne elementy maszyny, ale odwrotnie do normalnej kolejności. Czyli –
zaczynamy od przełożenia jej przez oczko igły – ale od tyłu do przodu.
Pomogłam sobie pustą rolką
po niciach. Nawinęłam na nią nitkę wysnuwając ją z bębenka przez materiał i
igłę. Muszę jej mieć tyle, ile trzeba do wykonania szwu plus odcinek nici
potrzebny do przeprowadzenia jej przez górę maszyny. Rolkę założyłam na trzpień
do szpulki górnej, zostawiając spory luźny kawał. Podniosłam stopkę. Nie szło
mi zakładanie nici od końca przez układ naprężający, więc luźną nicią założyłam
ją sobie jakby tradycyjnie. Góra – na szpulce, dół – zakotwiczony w bębenku.
Podciągnęłam nitkę w tę i z powrotem przez układ naprężający, żeby być pewną,
że „siedzi” tam, gdzie trzeba.
Opuściłam stopkę i zaczęłam
szyć – od miejsca, w którym nitka wychodziła z materiału.
Tak to wygląda od prawej
strony.
A tak – od lewej. Szew ma
początek, ale nie ma niteczek wystrzępiających się z niego ;-) Obyło się bez przewlekania nitek na lewą stronę i wiązania supełków. Bo szew był szyty
jedną nitką ;-)
Wyglada swietnie, ale rowniez na potwornie skomplikowane. Szczegolnie dla kogos kto ledwo szyje w normalny sposob :)
OdpowiedzUsuńMoze kiedys...
Pozdrawiam serdecznie
o ja ..ale czary :) chętnie spróbuje.
OdpowiedzUsuńCzary, czary... Ale zębami się nazgrzytałam, zanim zaczęło wychodzić ;-)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widzę taki sposób ale uważam za warty wypróbowania. Super ze to rozgryzłaś:-)
OdpowiedzUsuńAniu jesteś mistrzem :D
OdpowiedzUsuńNa Threads maganize maja bardzo dobry tutorial na ten temat. Polecam
OdpowiedzUsuńWłaśnie tam to wynalazłam - zanim jeszcze ograniczyli dostęp do treści na stronie... Zamierzam zaprenumerować sobie wersję papierową czasopisma - ale bawić się w zamawianie prenumeraty i odwoływanie jej, żeby tylko mieć dostęp do Insidera - nieee... tak się bawić nie będę...
UsuńAnia
a wiesz... że ja w ogóle nie mogę połapać o czym Ty piszesz?
OdpowiedzUsuńNic, a nic nie kapuję i nie potrafię sobie nawet wyobrazić po co to i jak to wychodzi... czytam, patrzę na zdjęcia i nic.
Czy dałoby się jakoś bardziej łopatologicznie, bo ja bywam czasami taka opornie zblokowana.
Jedyne co rozumiem, to jak nawlec nić... ,że od dołu z bębenka, ale po co i jak to działa, co to daje i jaki efekt uzyskujemy, to już moja wyobraźnia szwankuje. Będę wdzięczna za oświecenie mnie, bo gryzie mnie to teraz przeokrutnie :)
Pierwsze słyszę o takim sposobie. Przy okazji wypróbuję gdy zajdzie potrzeba, ale chyba przeczytam jeszcze kilka razy jak to sie je.
OdpowiedzUsuńja cie kręce...co Ty za czary kobieto tu robisz :) musze wypróbować, choćby z ciekawoći.
OdpowiedzUsuńFajne, prawda? Kusiło, kusiło aż spróbowałam ;-)
UsuńAnia
Genialny pomysł! Właśnie wypróbowałam i wyszło mi za pierwszym razem!
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne, za podzielenie się pomysłem i świetnym opisem.
A można wiedzieć skąd czerpiesz takie pomysły?
Pozdrawiam serdecznie i proszę o więcej takich "myków" :)
"A można wiedzieć skąd czerpiesz takie pomysły?" - już doczytałam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny sposób - wczoraj w końcu wypróbowałam, w końcu nie muszę się martwić zakańczaniem szwu na szczycie zaszewki. Dzięki :-)
OdpowiedzUsuńCo się odwlecze - to nie uciecze :-) Też długo trwało, zanim zabrałam się za spróbowanie, jak to z tym szyciem naprawdę jest. Jakoś nie chce mi się próbować nowych technik tak "sztuka dla sztuki" - czekam, aż przyjdzie moment, kiedy to może mi się przydać ;-)
Usuń