Obserwatorzy

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Wiosna panie sierżancie – czyli spódnica lekko odchudzona

Wiosna przyszła do spółki z latem i zewsząd słychać przerażone głosy: Nie mam się w co ubrać!... Pod moimi oknami też...

Wywlokłam zatem z jednego z pudeł materiał zakupiony dawno temu na wiosenno-letnią spódnicę i zabrałam się do dzieła.

Spódnica z Knipmode 01/2012, model 11



Odpuściłam sobie dekoracje na karczku – bo i tak nie będę nosić bluzek do środka, a w takim układnie dodatkowe pogrubienie pod bluzką niespecjalnie by mi się przysłużyło.

Chwilę zastanawiałam się – dodawać podszewkę czy nie – i zdecydowałam, że jednak tak. Materiał to bawełna z elastanem, średniej grubości – czyli ubiorę ją raczej nie w dni o ekstremalnie wysokich temperaturach, a gdyby jesienią czy wiosną założyć rajstopy – to podszewka może być wręcz konieczna. Nie lubię ryzykować stresu podchodzenia spódnicy do góry, wciskania się między nogi i innych takich przygód z elektrycznością ;-)

Widzę, że znów zrobiły mi się miliony zdjęć, a zatem – żeby czasu nie marnować...





Spódnica skrojona, na krawędziach wlotów kieszeni oraz wzdłuż lewego boku tyłu /tam, gdzie będzie wszywany zamek/ przyprasowałam paseczki sztywnika. Słabo go widać, ale jest tam na pewno :-). Taką czynność jak stabilizowanie brzegów sztywnikiem trzeba robić w pierwszym etapie, najlepiej – przed odpięciem papierowej formy. Każde podniesienie, przyłożenie do siebie, nie daj Boże – przymiarka – to ryzyko rozciągnięcia się brzegu i zapowiedź trudów przywracania poprzedniego stanu. O ile się da.



Spódnica ma na przodzie zakładki po bokach i większą zakładkę w formie kontrafałdy na środku. Przed skrojeniem podszewki do przodu poskładałam te zakładki na formie /spódnica po poskładaniu zakładek ma kształt trapezu, więc podszewka nie będzie za wąska/ i dołożyłam formę worka kieszeni z karczkiem biodrowym, uzupełniając linię boku.



Wewnętrzna część worka kieszeni skrojona z podszewki – w zasadzie powinna być skrojona po odcięciu części karczka biodrowego, ale ja mam inne plany... Zagięłam ją tylko. Poza tym – wg projektu powinna być skrojona z materiału wierzchniego, ja jednak chcę spódnicę trochę odchudzić – żeby nie miała tylu warstw materiału, była możliwie przewiewna, a poza tym kieszeń mogłaby się odciskać na wierzchu.



Tę część – worek kieszeni z karczkiem biodrowym – skroję po części z podszewki, ale żeby nie było jej widać zerkając w kieszeń z boku – odcinam karczek biodrowy parę centymetrów dalej niż linia wlotu kieszeni. Przerywaną kreską narysowałam sobie pomocniczą linię kierunku materiału. Żeby nic niespodziewanego się nie działo.



Część skroiłam z materiału spódnicy, część – z podszewki.



Tak to wygląda po zszyciu. Jeszcze raz złożyłam części formy i porównałam z tym, co mi wyszło ;-) Dwa milimetry na szwie w jedną albo drugą stronę dają cztery milimetry różnicy po całości – a to bardzo dużo jak na worek kieszeni.



Worek kieszeni przyszyty do wlotu kieszeni – prawą do prawej.



Szew przeprasowany, worek odwrócony do wewnątrz, przestębnowany.



Doszyta druga część worka, całość obrzucona.



Przyprasowałam sztywnik na krawędziach karczków – przedniego i tylnego – po lewej stronie, oraz wzdłuż górnej krawędzi. Na górną krawędź mogłam raczej przyprasować paseczek cięty z prostego, a nie ze skosu, bo lepiej by ją ustabilizowałby – pasek se skosu nie spełnia oczekiwanej funkcji, bo krawędź i tak się rozciąga – przez nieszczęsny elastan zawarty w materiale... Jak ja takich materiałów nie lubię... Ale nadruk mi się podobał, i grubość materiału jest w porządku...

Naprasowując kawałki sztywnika na brzegi skrojonych części najlepiej robić to podkładając papier – chroniąc deskę do prasowania przed zabrudzeniem klejem, który czasem lubi zdradziecko przenieść się na prasowane rzeczy – a wtedy może je zniszczyć, bo taki klej nie zawsze łatwo usunąć... Nie mówiąc już o brudzeniu stopy żelazka klejem...

A jak się już żelazko wybrudziło – to trzeba je wyczyścić. Najprostszą metodą – na drewnianą deskę kuchenną kładziemy kartkę papieru, który grubo posypujemy garstką soli. Żelazko mocno nagrzewamy – i prasujemy sól, mocno dociskając żelazkiem. Resztki upartego brudu usuwamy pocierając żelazkiem o kant deseczki przykrytej papierem. Zabieg trwa 2-3 minuty, żelazka nie trzeba po nim myć, czekać na ostygnięcie itp.



Paprochy brudów widać i na soli, i na brzegu deseczki. Robiłam tak i żelazkiem ze stopą stalową, i z ceramiczną – nic to im nie zaszkodziło.



Ułożyłam zakładki na przodzie spódnicy, a środkową kontrafałdę zszyłam tymczasowym szwem, żeby nie rozsunęła się podczas szycia. Wypruję go na samym końcu.

Zszyłam karczki i dół spódnicy szwami na prawym boku, przyszyłam karczki wewnętrzne do zewnętrznych wzdłuż górnego brzegu, a następnie – karczek do dołu spódnicy.



Będę się zabierała za wszywanie zamka i na tym etapie najważniejsze jest, żeby linie szwów łączących karczek ze spódnicą oraz wysokość karczka po obu stronach zamka były styczne i równe. Bo w przeciwnym razie – zamek trzeba będzie odpruwać, żeby je poprawić...


Przyszywam jedną taśmę zamka. Nie silę się na doszywanie go na dole aż do samego końca. Szyję na tyle, na ile dopuszcza mnie stopka. Nie ma potrzeby wysilania się i doszywania zamka „na maksa”.



Zapinam zamek i zaznaczam nacięciem linię szwu między dołem spódnicy a karczkiem na nieprzyszytej jeszcze taśmie zamka.




I to będzie miejsce, w którym /po rozpięciu zamka/ w pierwszej kolejności przypnę drugą taśmę zamka do drugiej krawędzi boku spódnicy.



Zamek wszyty z obu stron – szew na dolnym końcu wciąż jeszcze otwarty.

Zszywam teraz szew boczny spódnicy, szyjąc od dołu i kończąc go 3-5 cm poniżej końca szwów mocujących zamek.



Zmieniam stopkę, by móc szyć możliwie blisko zamka i uzupełniam brakujący odcinek szwu. Znów – bez przesady z doszywaniem. 5-milimetrowy otworek pomoże ostatecznie dopasować brzegi materiału a i tak zamknę go rygielkiem na wierzchu spódnicy, pod zamkiem.



Zamek wszyty.

Zszywam teraz prawy bok podszewki, a lewy – od dołu do mniej więcej 5-7 cm poniżej końca zamka.



Przyszywam podszewkę do wewnętrznego karczka spódnicy. Zapasy na szwy części wierzchnich zaprasowuję do góry, na karczek – a części wewnętrznej – w dół. To też w ramach odchudzania – tym razem szwu łączącego karczek z dołem spódnicy. Teraz będę wykańczać zamek podszewką... Na odcinku karczku taśma zamka będzie ukryta w szwie, natomiast niżej – podszewka będzie doszyta tylko do taśmy zamka, nie do materiału spódnicy, nie chcę tego robić jednym szwem - więc zacznę od doszywania podszewki do zamka.



Spódnicę wywracam na lewą stronę, prawą stronę podszewki układam na prawej stronie wierzchu. Karczki spinam szpilką i przyszywam podszewkę do taśmy zamka – w takiej odległości, w jakiej poprowadzę później szew wzdłuż brzegów karczku. Szew zaczynam na linii łączenia karczku ze spódnicą, a kończę nie doszywając go do końca taśmy. Szyję możliwie blisko ząbków zamka. To samo robię na drugim brzegu.



I tak to wygląda.



Zaglądam na lewą stronę podszewki i spinam otwór, który pozostał w szwie. Zszywam go pozostawiając nie zszyte 0,7-1 cm od góry.


Ten kawałeczek nie zaszytego szwu będzie układał się pod skosem w literę V. Zaprasowuję go i przeszywam rygielek, mocując podszewkę do zamka i zabezpieczając szew przed rozdarciem.



Wracam do nie zaszytych boków karczku. Górną końcówkę taśmy zamka wywijam na zewnątrz, w kierunku dodatków na szwy i zszywam karczki szyjąc blisko ząbków zamka.



5-milimetrowy otworek na dole zamka zaszywam rygielkiem mocując zamek /bez tego rygielka będzie miał skłonności do odpruwania się na dole, co się bardzo często zdarza/.




Wykorzystując stopkę do ściegu owerlokowego zszywam obie warstwy spódnicy /wierzchnią i podszewkę/ prowadząc igłę w szwie łączącym karczek i spódnicę.

Podszewkę podwinęłam dwukrotnie i przeszyłam prostym ściegiem, natomiast dół spódnicy podłożę ściegiem krytym.



Obrzucony dół zaprasowuję na szerokość przyszłego obrębu. W tym przypadku – na oko, mniej więcej 3 cm. Spinam szpilkami wbijając je bliżej dolnej krawędzi, od prawej strony – dzięki temu nie będę miała z nimi kontaktu podczas szycia :-)



Spięte podłożenie odwijam na prawą stronę spódnicy /czyli na zdjęciu - pod spód/, zostawiając ok. 4-5 mm brzegu, po którym będę prowadzić szew.



Zakładam stopkę do ściegu krytego. Kręcąc śrubką do regulacji po prawej stronie stopki przesuwam białą „łopatkę”, od której zależy, jak daleko pod igłę podsunie się brzeg złożonego materiału. Docelowo – igła ma łapać jak najmniej, dosłownie niteczkę materiału. W przeciwnym razie – albo wbije się za daleko, jak na tym zdjęciu, i po prawej stronie materiału powstanie długi, pionowy ścieg, prostopadły do krawędzi spódnicy. Niefajnie.



Albo – jak na tym zdjęciu – podkręcona jest za bardzo i igła nie spotka się ze złożeniem w ogóle i nie złapie wierzchu. Podłożenie w tym miejscu nie będzie podszyte.

Mój materiał w zasadzie nie kwalifikuje się do szycia ściegiem krytym. Jest bardzo „płaski” - i uchwycenie choćby jednej nitki będzie widoczne na prawej stronie. Nawet podszywając ręcznie ciężko byłoby to zrobić tak, żeby nie było śladu. Za to im grubszy, bardziej puszysty materiał – tym lepiej. Na wełnie czy dzianinie jest szansa uszycia go zupełnie niewidocznym. Bardzo pomaga zastosowanie nici monofilowych – cieniutkiej, przezroczystej /albo ciemnej, dymnej/ żyłki, która w zasadzie nawet jeśli jest widoczna, to jest niewidoczna ;-) Tyle, że moja spódnicę będę prasować w dość wysokiej temperaturze i żyłka albo się przepali, albo skruszeje z czasem od temperatury... Bez sensu...



Miejscami widać, miejscami – nie...

Ponieważ po rozłożeniu podwiniętego szwem krytym brzegu „kropeczka” z nitki, którą się szyło, jest w zasadzie „kreską” - jakość szwu bardzo poprawia poluzowanie naprężenia górnej nici, które może być dużo luźniejsze, niż do normalnego szycia. Podkładana warstwa nie jest wtedy mocno przyciągana do warstwy wierzchniej i podłożenie układa się bardziej naturalnie.



No i tak to wyszło...








39 komentarzy:

  1. Jak zwykle czapki z głów za szycie i dokumentacje w trakcie!
    Spódnica w sam raz na tę porę roku (lato-wiosna) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna porządna spódnica! A instruktaż jak zwykle pierwsza klasa, wykorzystam niejedną z tych porad.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny pomysł na wkład kieszeniowy, na pewno wykorzystam...jeśli można oczywiście. Odkąd nauczyłam się wszywać kieszenie (na razie w szew) to wszywam gdzie się da. Super spódnica i bardzo ładna tkanina. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej! No wyszło świetnie. Jak się tak patrzy na Twoje zdjęcia i opisy, to po prostu "kaszka z mleczkiem" jak mówi mój synio. Tylko dla mnie takie szycie kieszeni, to kasza gruboziarnista, niestrawna. Gratuluję profeski :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. śliczna :) Pięknie wszystko opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co powiedzieć... jesteś skarbem dla nas ! bardzo dziękuję za wszystkie porady :)
    Kiecka rewelacyjna, moje kolory :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam spódnice z karczkiem - idealne na maskowanie oponek pozimowych. I jeszcze te kieszenie i kontrafałdy.
    Dzięki za dokumentację. Mam taką samą technikę szycia tego rodzaju spódnic, ale dzięki tobie upewniłam się, że robię wszystko poprawnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Spódnica cudowna, a pomysł z czyszczeniem żelazka - zaraz się za niego biorę, bo moje żelazko wczoraj nieco się przybrudziło :( i nie chce już się wyczyścić...może sól pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rewelacyjna spódnica i super kolory! Ja też chcę tak szyć!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję wam wszystkim i każdej z osobna!

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prosze o pomoc w doborze i kupnie maszyny,wiem,ze wazne jest Możliwość regulacji szerokości i długości ściegu, ale jak sprawdzić,jezeli ktos sprzedaje uzywana na allegro i nie ,umieszcza szczegółowych informacji?http://allegro.pl/maszyna-do-szycia-singer-2808-jak-nowa-bcm-i3195967715.html--Czy jest pani w stanie coś powiedziec na ten temat?jestem laikiem w tej sprawie ,równiez szycia,mogę przeznaczyć od 100 do 350 zł na maszynę ,może jakis model mi pani poda ,dla uzytku domowego,aby szył materiał cienki i gruby ,firany i plecaki np.

      Usuń
    2. Po prostu - wystarczy wpisać do wyszukiwarki "Singer 2808" i szukać informacji o możliwościach maszyny w internecie. :-)Znalazłam instrukcję - co prawda po czesku, ale to przecież nie jest język bardzo różniący się od polskiego http://maszyny-do-szycia.diplotop.pl/recenzja/SINGER/DELTA%202808

      W instrukcji są rysunki przedstawiające ściegi, wynika z niej także, że maszyna ma płynną regulację długości i szerokości ściegu.

      Jedno "ale" to to, że przeznaczona jest - jak niemal wszystkie domowe maszyny - do szycia materiałów lekkich do średnio ciężkich. Czyli szycie plecaków może albo być problematyczne, albo wręcz może maszynie zaszkodzić. W takim przedziale cenowym trudno będzie znaleźć maszynę o takich możliwościach. Wyjściem byłaby wzmocniona maszyna Singer 4411 /niestety, przekraczająca prawie dwukrotnie budżet/ albo Gritzner Tipmatic /jeszcze droższa.../. Może dobrym wyjściem byłby zakup używanej maszyny starego typu - np. Łucznika 466, bo maszyny produkowane lata temu miały służyć do szycia _wszystkiego_. Tyle że wtedy trzeba by się było zdać na dobrego mechanika, który maszynę przejrzy i stwierdzi, czy nie ma jakiś poważnych uszkodzeń.

      Usuń
  12. Nareszcie do nas Wróciłaś :D fajna spódnica i jak zawsze świetny opis krok po kroku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się wreszcie trochę rozkręcę ;-)

      Usuń
    2. szukałam,ale nie ma za duzo informacji,chyba ze zle szukałam,Brałam pod uwagę ten Singer 4411 i Łucznika 466,
      Właściwie to ja nigdy nie szyłam,ale moja mama i jej siostry kiedys szyły ,jak byłam mała,piękne ciuszki,ciocia szyje do dzisiaj,niestety mama nie zyje juz wiele lat,nie zdążyła przekazac mi swojej wiedzy.ale wydaje mi się ,ze jakis potencjał uspany we mnie dżemie,tylko,jeszcze o tym ,nie wiem,

      Pisząc o plecakach ,raczej miałam na myśli naprawy -mój syn często przychodzi ze szkoły ,a to z poputym zamkiem ,a to z wyrwanym paskiem))Także nie wiem sama ,czy spróbowac ten singer 2808.?
      Mam stara maszyne http://allegro.pl/tanio-neumann-bernstein-co-antyk-sprawna-i3194530205.html ,ale ma zerwany pas,dostałam ją od sasiadki ,kiedy sie wyprowadzała,nie wiem,może warto byłoby ja podreperować,co pani o tym myśli.
      P.S.RÓWNIEZ JESTEM PEŁNA PODZIWU ,DLA PANI PRECYZJI SZYCIA ,)))

      Usuń
  13. Myślę, że może być warto spróbować zreanimować starą maszynę... Pewnie można na niej szyć tylko do przodu ściegiem prostym, ale może łatwiej dawać sobie radę z naprawami plecaka :-) Z kolei Singer, o którego pani pyta, wydaje się mieć zupełnie dobre możliwości, potrzebne na co dzień ściegi i chyba jest wart zainteresowania.

    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedz ,jeszcze się zastanowię i odezwę niedługo:))

      Usuń
    2. Udało mi się uruchomić maszynę neumann ,szyje do przodu i do tyłu ściegiem prostym,jest jeden problem zrywa mi się pasek -rzemien,nie wiem jak go naprawić ,ale sie zrywa,próbowałam nawet na starej rajstopie,ale troszke poszył i zaczął się ślizgac.)))ALE UDAŁO MI SIE ZESZYC BLUZKE SYNKA I ZWĘZYC SWETEREK)))Syn też był chętny do szycia:)

      Usuń
    3. Oj no to bardzo się cieszę! Myślę, że mechanik naprawy maszyn nie powinien mieć problemu ze zdobyciem pasa do tej maszyny. Może nawet coś się uda zdobyć wysyłkowo?

      Ania

      Usuń
  14. Czym sie rózni SINGER 4411 od SINGER 2808? moze mi pani tak po fachowemu wytłumaczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Singer 4411 ma większą siłę wkłucia. Przeszywa twarde materiały /albo kilka warstw materiału/ bez problemu, podejrzewam też, że w powiązaniu z tym ma silniejszy transporter. Szyje znacznie szybciej niż przeciętna maszyna. To chyba najważniejsze jego cechy. Filmik na youtube:
      http://www.youtube.com/watch?v=R0IzQW406Fo i recenzja jednej z użytkowniczek: http://manufaktura-mms.blogspot.com/2012/10/recenzja-maszyny-czyli-jak-obiecaam.html

      Ania

      Usuń
    2. Bardzo jest pani pomocna,postanowiłam poczekać i odłożyc jeszcze pieniążki na tę Singer 4411,a póki co będę się uczyła na tej noznej,-znalazłam rzemień na allegro,tylko musze iść zmierzyć średnicę.Obiecuję ,ze będe panią jeszcze nie raz pytała o radę:))Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Trzymam kciuki - i zapraszam! :-)

      Ania

      Usuń
    4. Witam,jeszcze jedno pytanie,który model jest lepszy i czym sie właściwie różni-ŁUCZNIK 884 CZY ŁUCZNIK 446?Czy potrzebna jest funkcja nawlekania nitki w maszynie,czy mozna się bez tego obyć?

      Usuń
    5. Łucznik 466 szyje tylko ściegiem prostym i zygzakowym, Łucznik 884 ma ściegów znacznie więcej /z najczęściej wykorzystywanych - czterostopniowe obszywanie dziurek, ścieg kryty i ściegi elastyczne/. Można nim szyć podwójną igłą /466 - nie/, poza tym 884 ma tzw. wolne ramię, które ułatwia szycie w trudnych miejscach. 884 ma nieco łatwiejszy w obsłudze chwytacz rotacyjny /szpuleczka leży w bębenku poziomo/. To z grubsza najważniejsze, co przychodzi mi do głowy. Funkcja nawlekania nitki nie jest potrzebna.

      Usuń
    6. Czy łatwo jest się nauczyć ustawiać konkretny ścieg ,do konkretnego materiału,w 884,(bo widze ,ze taka pani posiada)bo jak narazie to dla mnie czarna magia,tyle tam pokręteł/
      Czyli dalej nie wiem jaka kupić maszynę,na forach chwalą 466,ale ta 884 wydaje się bardziej "atrakcyjna"jak na moje potrzeby,a moze w podobnej cenie poleciłaby mi pani jeszcze cos innego,/narazie stawiam ,na używaną,nie wiem ,ale boję sie wydać tyle pieniędzy na nowy plastyk,dlatego szukam pozytywnych opini o starych maszynach ,tak do 150-200 zł/jest w okolicy mechanik w razie czego.
      Mam juz mętlik w głowie,i nie potrafię sama podjąc decyzji

      Usuń
    7. No i jeszcze jedno pytanie,różnica między łucznik 834,a łucznik 884?

      Usuń
    8. Ścieg do materiału... Raczej - ścieg do potrzeb ;-) Pewnie chodzi Pani o takie historie, jak naprężenie nici, długość ściegu... Nie jest to trudne. Trzeba tylko trochę spostrzegawczości, cierpliwości i systematyczności. Czyli - powoli, stopniowo zmieniać ustawienia jednego pokrętła /nie - chaotycznie wszystkich na raz obojętnie w którą stronę ;-)/obserwować, co się zmienia w zależności od tego, jak zmieniam ustawienie pokrętła - a najważniejsze - nie żałować czasu na próbowanie na resztkach materiału, zanim się nabierze wprawy w dobieraniu ustawień. I nie brać się od razu za próbowanie na częściach wykroju. Tylko na ścinkach.
      466 chwalona jest za wytrzymałość, ale jak na dzisiejsze czasy - ma za mało funkcji i możliwości - te co podałam wyżej, nasunęły mi się od razu. Tak na chybcika - bez możliwości użycia podwójnej igły nie podłoży Pani dzianiny w jako-taki sposób. Obszywając dziurki w bluzce maszyną bez ustalonej funkcji - czyli tak naprawdę schematu obszywania - każda dziurka może wyglądać nieco inaczej. Bez wolnego ramienia może mieć Pani problemy z wykończeniem mankieciku w dziecięcej bluzeczce. Inne wątpliwości zapewne pojawiłyby się w czasie użytkowania.

      Nowy plastik... Straszenie plastikiem to tylko straszenie. Plastik to taki sam znak czasów jak ceramiczne noże i patelnie. Przecież ceramicznego noża nie robi się ze szkła na kubki, a plastikowych części do maszyny - z plastiku na grzebienie.

      834 i 884 mają nawet wspólną instrukcję obsługi. http://ekrawiectwo.net/site_media/var/sphene/sphwiki/attachment/2011/08/26/Lucznik_834_884.pdf Przebiegłam ja szybko wzrokiem - i zauważyłam tylko tyle, że oba typy maszyn mają różne wtyczki zasilania ;-) Jeśli są jeszcze inne różnice - to naprawdę subtelne i nie wiem, czy naprawdę istotne :-)

      Usuń
    9. Po raz kolejny dziękuje za pouczenie,jak dla mnie bardzo cenne:))))do usłyszenia.

      Usuń
  15. jakze jestem szczesliwaze znalazlam Pani bloga ja jestem samoukiem
    i taki blog jest dla mnie bezcenny. Pozdrawiam. a Pani na czym szyje?? Moze mi Panipowiedziec co jest lepsze stary Pfaf Hoby 380 czy ten Singer4411

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Cieszę się, że jestem pomocna! :-) Mam Singera 9960 i Silver Cresta, w domu stoi też Łucznik 884 /bardzo dawno do niego nie zaglądałam, ale sentyment nie pozwala mi nawet myśleć o pozbyciu się jej :-)/. A która maszyna lepsza... Nie szyłam nigdy Pfaffem, ale wiem, że ta marka ma bardzo dobrą opinię. Jeśli ma Pani taka maszynę - i jest ona sprawna i spełnia oczekiwania - to nie wiem, czy jest sens zamieniania jej na inną. Inna rzecz, gdyby chodziło o zakup. Maszyna używana to jednak nie to samo, co nowa. Nowa ma gwarancję, nie jest zużyta, jest opieka punktu serwisowego, lepszy dostęp do części... Wiem, że są amatorzy starych maszyn, ale często są nimi osoby, które mają duże doświadczenie w szyciu i poradzą sobie z ewentualnym brakiem niektórych funkcji czy niedoskonałościami maszyny starego typu... A często i tak maja nowoczesną maszynę, którą wykorzystują do szycia pewnych detali, wykończeń itp ;-)

      Usuń
  16. super spódniczka, powiedz mi Aniu dlaczego tak długo skrywałaś ten materiał w szafie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź zawsze ta sama... Materiały z reguły kupuję dlatego, że wpadły mi w oko, nie żeby natychmiast szyć... A szyję raczej wtedy, kiedy muszę ;-)I do tego potrzebny mi nastrój ;-) Albo pilna potrzeba...

      Usuń
  17. Odpowiedzi
    1. Nie przesadzajmy :-) Spódnica wciąż nie przerobiona...:-)

      Ania

      Usuń
  18. Podziwiam :) kieszenie mnie przerażają ale efekt końcowy napawa dumą

    OdpowiedzUsuń